I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom

Ten temat w Ewangelii ustawiony jest tak jasno i powraca tyle razy, że go ani przeoczyć, ani wyinterpretować na opak nie sposób. W przypowieści o nielitościwym słudze, w wyraźnych upomnieniach, w podyktowanej nam modlitwie i wreszcie w przykładzie samego Pana (gdy Go krzyżowano) znajdujemy jednoznaczną naukę: Przebaczajcie sobie nawzajem. I jasno także stwierdzono, że to jest warunek, jedyny i nieprzekraczalny, uzyskania przebaczenia od Boga.

I nie kazano nam się modlić „jako i my odpuścimy naszym winowajcom, jeśli nas o to pokornie poproszą”. Ani „jako i my roztrąbimy wszędzie, żeśmy odpuścili”. Ani „jako i my zastanowimy się jeszcze, bo przecież byłoby brzydkim kłamstwem mówić, że odpuszczamy, kiedy nas nadal boli”. Tylko „jako i my odpuszczamy”: tak i nie inaczej przebacz nam, Boże. Szczerze albo pozornie, całkowicie albo po części, z zastrzeżeniami albo bez, od razu albo do rozpatrzenia w przyszłości. Jako i my.

Ale jeżeli nadal boli? Powiedzmy, że ktoś uciął mi rękę, co powoduje ból i kalectwo do końca życia. Nie mogę sprawić, żeby mnie nie bolało. Albo ktoś zrobił mi moralną krzywdę, której skutki trwają – nie mogę sprawić, żeby mnie nie bolało. Ale właśnie ten ból sprawia, że mam coś do przebaczenia. Właśnie teraz mogę mówić Modlitwę Pańską z całym zrozumieniem jej treści.

I wtedy zależy od mojej intencji. Jeśli moim celem jest spełnienie nakazu Chrystusa, po prostu z miłości do Niego – to będę umiała zastosować nawet mocne środki. Ofiarować swój ból w intencji winowajcy. Prosić Boga o łaskę przez zasługi winowajcy, przez to dobro, jakie niezależnie od naszego konfliktu Bóg w nim przecież złożył.

Ale jeśli moim celem jest dać winowajcy nauczkę (broń Boże nie „zemścić się”, tylko dać nauczkę), albo z godną podziwu szczerością manifestować swoje uczucia, póki mi nie przejdzie, albo okazywać, że jestem ponad, i niech winowajca zostanie ze swoją winą – cóż, wtedy lepiej tę prośbę w Modlitwie Pańskiej opuszczać. „Nie wiecie, o co prosicie.”

Fragment książki „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.