Milczenie – przestrzeń dla Boga

Jeśli chcemy usłyszeć drugiego człowieka, potrzebne jest powietrze, które umożliwia rozchodzenie się falom głosowym. Jeśli go zabraknie, na nic zda się doskonale rozwinięty organ mowy. By usłyszeć Boga i móc wypowiedzieć do Niego własne słowa, potrzebna jest atmosfera wewnętrznego milczenia.

Wewnętrzne milczenie

Podejmując temat milczenia, jako atmosfery niezbędnej, by usłyszeć mówiącego Boga, nie będzie nam chodziło o milczenie rozumiane jako czynność nie mówienia. Interesuje nas milczenie jako jeden z przejawów tajemnicy czystego serca. Niejednokrotnie zbyt dosłownie i wąsko rozumiemy milczenie jako powstrzymanie się od słów. Święta Faustyna wyjaśnia tymczasem: „Można wiele mówić, a nie przerwać milczenia, a znowu można niewiele mówić, a zawsze łamać milczenie. Jak niepowetowaną szkodę przynosi niezachowanie milczenia. Wiele się krzywdy wyrządza bliźnim, ale najwięcej – to własnej duszy. (...) Bóg nie udziela się duszy gadatliwej, która jak truteń w ulu wiele brzęczy, ale za to nie wyrabia miodu. Dusza gaduła jest pusta we własnym wnętrzu. Nie ma w niej ani cnót gruntownych, ani poufałości z Bogiem. Nie ma mowy o życiu głębszym, o słodkim pokoju i ciszy, w której mieszka Bóg. Dusza, nie zaznawszy słodyczy ciszy wewnętrznej, jest duchem niespokojnym i mąci innym tę ciszę”.

Święta wskazuje nam na istotną rzecz w formacji do dobrego używania języka. Nie chodzi w niej o to, by nigdy nic nie mówić. Przewrotnym milczeniem można ciężko zgrzeszyć. Chodzi o nabycie ducha mądrego mówienia, który wyrasta z doświadczenia czystości serca.

Zaczyna się w sercu

Czystość serca rodząca atmosferę wewnętrznego milczenia to tajemnica, w którą można wchodzić tylko z Duchem Świętym, jej autorem. Święty ojciec Pio napisał: „Istnieje szkoła ucząca grania, istnieje szkoła ucząca pisania, istnieje szkoła ucząca języków, ale nie ma szkoły uczącej milczenia, milczenia uczy Duch Święty”. U ludzi można nauczyć się grać na instrumentach, pisać, można nauczyć się obcych języków, ale żaden człowiek nie nauczy nas milczenia. Tej sztuki uczy sam Duch Święty.

Wewnętrzna czystość to coś do końca niepojętego dla ludzkiego umysłu; to coś obejmującego całą istotę człowieka, wszystkie sfery jego bytowania: duchową, intelektualną, wegetatywną, moralną, psychiczną, sferę erosu; to coś, co dane jest nam wówczas, gdy – pomimo trudności – chcemy i podejmujemy wysiłek bycia przy Bogu, Źródle Czystości.

Wewnętrzne milczenie rodzi się z czystego serca. Błędem byłoby identyfikować go z prostym faktem mówienia bądź nie mówienia. „Długi język”, „język niepohamowany”, „język ciekawski”, „język gadatliwy” – te i im podobne określenia, którymi chcemy wyrazić fakt grzeszenia mową, skierowują naszą uwagę na rzeczywistości znacznie głębsze niż tylko ludzki organ mowy. W wypowiedziach Jezusa znajdujemy bardzo mocno brzmiące stwierdzenia o odpowiedzialności za nadużywanie języka: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36–37). Jak zrozumieć takie stwierdzenie Jezusa?

Ambasador serca

Język jest ambasadorem świata ludzkiego wnętrza, a konkretnie świata najwyższych władz: rozumu, woli  i serca. Szczególnie jednak wiąże się z sercem. Jeżeli jest ono brudne, mowa będzie brudna; jeśli serce dąży do czystości, mowę również będzie cechować pogłębiająca się czystość. To nie ilość wypowiedzianych słów decyduje o czystości języka i atmosferze milczenia lecz czystość bądź brud serca. Milczenie, które ma pomóc usłyszeć i zrozumieć Boga dotyczy zatem kondycji wnętrza, kondycji serca. Stawiając sobie pytanie, czy jest we mnie atmosfera milczenia, na pierwszym miejscu trzeba zbadać nie to, jak mówię, o czym mówię i ile mówię. Oczywiście to także są ważne kwestie i podlegają przeróżnym formom chrześcijańskiej ascezy. Na pierwszym miejscu jednak trzeba pytać się o kondycję serca, o to, czym żyje, czym się karmi, jak reaguje, za czym tęskni. Mądre używanie języka i życie atmosferą milczenia to po prostu owoce żyjącego serca. Będą takie, jakie jest serce.

Milczenie ciekawości

Ciekawość jest jednym z najsilniejszych ludzkich pragnień. Potrzebna, aby móc poznawać siebie i świat, staje się prawdziwą przeszkodą, jeżeli zacznie żyć własnym życiem, życiem niekontrolowanym, niespokojnym przez pokusę „aby wiedzieć”. Ciekawość nieopanowana sprowadza do pamięci i do serca wydarzenia, osoby, sprawy, skandale. Czyni z nich śmietnik, w którym wszystkie te rzeczy fermentują, żyją niezależnym życiem, przypominają się, powracają. Nie ma mowy o czymś, co można by opisać jako spokojna tafla jeziora, w której może się przeglądać sam Bóg. Ciekawość rzuca w tę spokojną taflę jeziora kamienie, które wzbudzając kręgi fal niszczą wewnętrzny pokój. Ludzka mowa to jakby ta najdalej idąca fala wzbudzona przez kamień ciekawości; wypowiada na zewnątrz ferment i niepokój wnętrza.

Opanowywanie odruchu ciekawości w kwestiach rzeczy niepotrzebnych i gorszących jest podstawą nabywania atmosfery wewnętrznego milczenia. Od jej stopnia Duch Święty uzależnia stopień słyszenia i rozumienia mówiącego Boga. Niezdrowa ciekawość wykrzywia zdolność mądrego osądzania, rodząc swego rodzaju zaślepienia ducha. Taki człowiek nie jest w stanie wychwycić subtelnych słów Boga, bo nie pozwala mu na to mocny i narzucający się hałas fermentujących w sercu grzechów ciekawości. 

Milczenie języka

Już biblijny mędrzec Syrach dostrzegł katastrofalne skutki złej mowy dla świętości serca, dlatego napisał: „Lepiej się potknąć na gruncie pod nogami niż o wybryk własnego języka” (Syr 20, 18). Zauważa, że osoba, która umie strzec swoich ust wcale nie wyobcowuje się ze świata i wydarzeń, ale staje się naprawdę sobą, zdobywa powagę i uznanie, umie właściwie zachować się w trudnych sytuacjach, a jej milczenie nie wynika z niewiedzy lecz z mądrości. Natomiast osoba gadatliwa zawsze będzie potykać się o grzechy swego gadulstwa, budzi odrazę, nie jest w stanie wytworzyć wokół siebie atmosfery przyjaźni i zaufania.

Słowa wystawiają na światło dzienne prawdy będące w sercu człowieka, dlatego prawdziwą wartość osoby mierzy się właśnie tym, co i jak ktoś mówi. Jezus wyraźnie wskazuje na taki związek serca, słów i czynów ludzkich pouczając nas: „Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście” (Mt 12,36-37).

Grzechy języka mędrzec Syrach określa bardzo konkretnie; są nimi oszustwo i intryga. Następnie doradza, jak powinien zachować się mądry człowiek: uważaj, abyś nie dyskutował o upadkach bliźniego podczas jego nieobecności, a gdy jesteś z nim, nie oskarżaj go fałszywie. Jest to jedyna droga, która strzeże, wyjaśnia Syrach, przed uwikłaniem się w intrygę i oszustwo. Szanując bliźniego, człowiek szanuje i siebie.

Trzy bezcenne pytania

Jak zatem troszczyć się o swoją mowę, aby nie zaprzepaścić atmosfery wewnętrznego milczenia? Wystarczy stawiać sobie często trzy proste pytania, które stawiał już Arystoteles. Czy to co chcę powiedzieć, jest prawdziwe? Czy to co chcę powiedzieć przysporzy komuś dobra? Czy to co chcę powiedzieć jest naprawdę konieczne?

Jerzy Zieliński OCD

„Głos Karmelu” (1/2008)