Oby św. Rafał wybaczył nam to jakeśmy go na obrazach wymalowali

- słowo o przyjaźni

            O przyjaźni i miłości w życiu świętych mówi się wiele. Jednak w rozmowach na ten temat Józef Kalinowski, a po wstąpieniu do Karmelu o. Rafał, jest pomijany. Zapytywani o znajomość św. Rafała karmelici i karmelitanki – poza niektórymi wyjątkami – mówią, że nie wzbudził w nich szczególnego zainteresowania. Odnowiciel Karmelu w Polsce nie jest im bliżej znany. Dlaczego? Czyżby był za mało znany jako człowiek, którego serce nie było z kamienia?

            To prawda, że ani głosu, ani słuchu nie miał – jednak w niektórych sytuacjach to właśnie braki czynią człowieka bardziej atrakcyjnym. Rafał miał to „coś”, co innych ku niemu pociągało, i nadal pociąga, a nawet więcej: skupia na „czymś” w życiu najważniejszym.

Czy Rafał może nam coś powiedzieć o przyjaźni?

Najpierw słowo o jego osobowości

            W codziennym życiu można go zobaczyć raz jako melancholika, bliskiego skrupułów, a innym razem jako choleryka. Znane jest wspomnienie, które ukazuje przyjazny i zarazem choleryczny charakter o. Rafała. Otóż jednego razu zniknął z biblioteki kałamarz, którego on używał. Zabrali go prawdopodobnie bracia nowicjusze, którzy sprzątali klasztor. O. Rafał miał to z oburzeniem skomentować: znalazło się dwóch inteligentnych, którzy go wynieśli! Melancholia i tendencje choleryczne to interesujący zestaw przeciwstawnych cech, raczej trudnych do pogodzenia i kierowania. Będąc osobowością dynamiczną, tym bardziej doświadczał rozdarcia, jak sam twierdził: Bo co do mnie, to czuję, że nigdy siebie nie zaspokoję, zawsze mi będzie czegoś brakować. Człowiek poszukujący, otwarty to dobry materiał na przyjaciela, a Józef, w zakonie ojciec Rafał – jak mawiają o nim – to takie „niespokojne serce”. Chętnie uczestniczy w zabawach poza murami szkoły, interesuje się baletem, chodzi do teatru. Myśli o życiu rodzinnym i rozgląda się za partnerką dla siebie i jak każdy melancholik lubi marzyć, wyobrażać sobie świat, gdzie wszystko jest idealne… bo też cóż może być rozkoszniejszego nad to zlanie się dwóch istot i zupełne ich wzajemne oddanie się. Obserwacja życia urealnia jego oczekiwania i jednego razu pisze: Zresztą czy jest cokolwiek na świecie, co by nie ciągnęło za sobą rozczarowania?

            Rafał jest krytyczny wobec życia i wobec siebie. Chce czegoś więcej. Stopniowo bierze życie w swoje ręce i z niespokojnego staje się – jak mówią jego bliscy przyjaciele – uosobieniem spokoju. Po przebytej drodze ma wszystkie przymioty anioła, miłość ludzkości, wyrozumiałość, uszanowanie dla obcych poglądów. W oczach innych uchodzi za świętego i zrównoważonego, pełnego cnót ludzkich. Skąd takie wyrobienie? Co takiego pomaga mu w radzeniu sobie z przeciwstawnymi uczuciami? Co pomaga w budowaniu głębokich więzi już tu na ziemi, z tymi, których ma na co dzień? Wydaje się, że dla Rafała, choć on tak tego nie nazywa, ważnym jest kontakt z rzeczywistością: w stosunku do siebie i do innych.

Znał siebie

            Poznawanie siebie to droga całego życia, która wiedzie poprzez wchodzenie w siebie, uświadamianie sobie poruszeń własnego serca i tego, że to serce jest zamieszkiwane przez Boga. Nowa świadomość prowadzi do zmiany horyzontu: z zajmowania się tym, co na zewnątrz, z produkowania rzeczy, posiadania, zamienia się w dążenie ku wnętrzu, w kierunku drugiego człowieka, w stronę bycia darem dla innych, bycia własnością innych i własnością samego Boga.

            Jednym z ważniejszych elementów poznania siebie, oprócz dookreślenia własnych wartości, ideałów jest stawanie w prawdzie i odkrywanie swoich słabości. Wierny swojemu sercu, Rafał uznaje, że jest ciągle w drodze i że daleko mu do doskonałości, gdyż jak pisze, naturę mam złą i zepsutą, a Bóg mi dał uznanie mojej nędzy i to uważam za jedyną moc moją. Pogłębiona świadomość siebie sprawia, że Rafał nie patrzy „z góry” na innych, ale „z dołu”, co też przysparza mu wielu przyjaciół i jest czymś miłym dla tych, którzy są blisko. W budowaniu więzi i radzeniu sobie z życiem pomaga mu przyjmowanie dawanej rzeczywistości.

Brał życie takim, jakie jest

         Rafał zdradza swoją tajemnicę w liście do zaprzyjaźnionej z nim Ludwiki Młockiej: co do obecnego mego usposobieniabiorę życie takim jakie ono jest,pewny, że w każdym położeniu jest sposób zdobywania środków nasuwanych przez Opatrzność dla zdobycia sobie zbawienia. Co oznacza branie życia takim, jakie jest? Rafał nie wymyśla sobie drogi życia, wszystko, co napotyka, staje się drogą. Przyjmuje innych takimi, jakimi są i podejmuje wysiłek, aby być dla nich dobrym. Łatwo jest być dobrym pośród dobrych ludzi, ale trudno nie stać się złym pośród złych ludzi. Rafałowi udaje się. Presja prześladowań, doznanie zdrady ze strony innych studentów, klimat podejrzliwości w czasie dziesięcioletniego zesłania na Syberię nie zmieniają jego nastawienia do człowieka, nie wątpi on w jego podstawową dobroć. A jak dzisiaj, tak i wtedy – brakuje nam jednego, zwyczajnego bycia dobrym człowiekiemwysłuchania drugiego i przyjęcia go takim, jakim jest. Rafał przyciąga ludzi swoją dobrocią, postawą słuchania, albo lepiej – wsłuchiwania się w drugiego, szczególnie posługując w konfesjonale. Pomaga mu w tym znajomość siebie i swoich słabości, przyjmowanie życia takim, jakie jest. Akceptuje swoje słabości (zgadza się na nie) i dzięki głębokiej wierze (łasce) właściwie nimi kieruje. W poznawaniu siebie i braniu życia takim, jakie jest szczególną rolę odgrywa przyjaźń. Rafał ma w tym temacie wiele do zaproponowania. 

Jaki klimat przyjaźni proponuje Rafał?

            Przyjaźń w ujęciu Rafała potrzebuje pewnego klimatu: wzajemnej otwartości nacechowanej wrażliwością i czułością, dalej wspólnej sympatii,która jest utrwalana poprzez dzielenie niektórych wspólnych zasad prowadzących do wierności, i w końcu rozmodlenie jako wyraz pełnego oddania siebie przyjacielowi i tym wszystkim, którzy zmierzają w tym samym kierunku. Przyjrzyjmy się im bardziej szczegółowo.

Wrażliwość i czułość

            Na obrazkach, rzeźbach widzimy go smutnego, samotnego, poważnego, ze spuszczonymi oczyma, zajętego tylko sprawami wysoce duchowymi. Takie obrazy kojarzą nam się ze świętością sztywną, chłodną, niedostępną i nieatrakcyjną w dzisiejszym świecie. Rozpowszechnione obrazki nie oddają prawdy o Rafale wrażliwym i czułym, który nie był „sztywnym świętym”. Owszem, zewnętrzna powaga, stateczność, zrównoważony charakter ukrywają piękno jego serca, które w głębi jest prawdziwie wrażliwe i czułe.

            Postawa czułości najbardziej jest widoczna w jego bliskich relacjach. Jedną z osób bardzo bliskich Rafałowi jest o. Wacław Nowakowski, kapucyn, którego poznaje na zesłaniu w Usolu i któremu pozostaje wierny w przyjaźni do końca życia. Pisząc do niego listy, rozpoczyna je zawsze słowami:najdroższy, niekiedy dodając najmilszy, zaś do innych zwraca się słowami mniej wylewnymi. Mając wrażenie, że zbyt mocno wykorzystuje swojego przyjaciela do swoich spraw pisze: Najdroższy, Najmilszy, (…) Proś Boga, abym jak najprędzej umarł, wówczas będziesz miał serce wolniejsze i łatwiejsze życie z Bogiem.

            Warto też poznać świadectwo Wacława, który opisując wspólną wigilię Bożego Narodzenia 1865 roku w Usolu, urządzoną dla zesłańców, tak charakteryzuje Rafała: ze wszystkich najwięcej był kochany. Niezmordowanej słodyczy i uprzejmości, prawdziwie anioł dobroci. (…) Najwięcej się skupiano koło Kalinowskiego Józefa, którego nadzwyczaj wszyscy nie tylko kochali, lecz i uwielbiali; każdy chce koniecznie z nim się przełamać opłatkiem – w myśl, że to szczęście przyniesie. Kalinowski wykręca się na wszystkie strony, do każdego słodko się uśmiecha, każdego całuje. A tu na wszystkie strony chwytają, ściskają, aż go znowu panie proszą, żeby przyszedł do nich. Znowu księża go od pań odbierają. On księży w ręce całuje, a księża ręce chowają, albo za szyję go obejmują. Opis o. Wacława pokazuje, jak Rafał jako świecki był człowiekiem atrakcyjnym i wyrobionym w cnotach ludzkich.

            Rafał miał też głębokie relacje z kobietami, wśród nich piękną przyjaźń z Ludwiką Młocką, krewną jego bratowej. Będąc na zesłaniu, pisał w jednym z listów: Żyjemy w takim czasie, w którym trudno rozporządzać jutrem, Bóg jeden wie, kiedy będę mógł powitać osoby, dla których mam nieprzebrane uczucia przyjaźni, do tych osób śmiem i Panią Ludwikę zaliczyć – rad bym więc w tej chwili szczególnie mieć od Niej dowód pamięci. Rafał, jak wynika z listków, potrzebuje zewnętrznych oznak przyjaźni i bliskości, i w innym liście do Ludwiki wyznaje: Ja jednak w napadzie duchowości, nie chcąc zbyt się przywiązywać do rzeczy, pozbawiłem się wielu pamiątek, pobudka była dobra i czynu nie żałuję, ale w obecnej chwili jestem tego przekonania, że nawet i zmysły potrzebują pokarmu dla odświeżenia myśli i ogrzania serca i trzeba im niewinny ten datek składać, nie naruszając w niczym, a nawet spotężniając stronę duchową. Należy zauważyć, że Rafał jest otwarty na to, co „rozgrzewa serce”, i czuje, że przed zaufaną kobietą może się otworzyć, wygadać. Wielu zakonników, księży zachowuje się tak jakby bali się kobiet, bo te mieszane relacje są bardziej od innych wymagające. Co więcej, Rafał jest zdania, że kobieta nieraz jednym wyrazem w porę powiedzianym błędy mędrców może naprawić. – Niech czuły słuchacz resztę sam sobie dośpiewa.Listy Rafała do Ludwiki są przejawem jego otwartego serca potrzebującego kobiecej obecności; a równocześnie mówią o głębokim zakorzenieniu w tej Miłości, która nie zna lęku przed wchodzeniem w głębokie i zażyłe relacje. Wydaje się, że Rafał ma mało naśladowców w tym względzie. Statystyki wskazują na brak pogłębionych relacji przyjaźni i w zakonie, i w życiu świeckim. Przyjaźń jest nie tylko na dobre chwile, jest ona szczególną pomocą w trudnościach. Rafał, przeżywając trudne chwile, napisał takie słowa do Ludwiki: Widocznie jednak, że ten stan ciąży mi bardzo, kiedy tak jednym pociągnięciem pióra z takim zadowoleniem wynurzyłem się przed Panią. Ale, właściwie mówiąc, tylko przed Panią mogę być bez hamulca otwartym.Potrzeba wielkiej odwagi i przejrzystości, aby móc otworzyć całe serce przed drugim, być bez hamulca: mężczyzna przed kobietą, kobieta przed mężczyzną. W innym miejscu napisał: Pani sama nie podejrzewa tego wpływu, jaki Pani na mnie wywarła swoim złotym, poczciwym sercem. Ich przyjaźń przetrwała najtrudniejsze chwile, a szczególnie podczas wygnania Młocka troszczy się o potrzeby Rafała na równi z rodziną, a Rafał tę przyjaźń, jak widzimy, w pełni odwzajemnia.

            Rafał, jak podają świadectwa, nie tłumi swoich uczuć, po prostu wpuszcza Boga w swoją osobowość, w swoją psychikę, aby Bóg mógł z przyjemnością się udzielać poprzez dobroć, czar. Trójca Święta najbardziej się raduje, gdy napotyka przyjaciół przezroczystych, gotowych przekazywać całym sobą promieniowanie samego Boga, a nietłumiących swoich uczuć, bojących się czy unikających spotkania na poziomie serca.

Wierność

            Piękną przyjaźń poznajemy po jej wierności. W tym kontekście niedojrzałość uczuciowa, dewaluacja słowa i brak oparcia na prawdzie, na rzeczywistości, niszczą ludzkie więzi. Istnieje zatem potrzeba odwoływania się do ludzi, którzy umieją być wierni swoim wybranym przyjaciołom i których więzi przetrwały próbę czasu. Do takich należą relacje Rafała utrzymywane z rodziną i z kilkoma wybranymi przyjaciółmi, które trwały aż do śmierci. O jego zażyłości i bliskości świadczy szeroko rozwinięta korespondencja. Rafał pisze tysiące listów. Najwięcej z tych listów, ok. 300, kieruje do przyjaciela Wacława. W listach porusza nie tylko sprawy ducha, ale także te drobne, codzienne, na które wielu nie zwraca dziś uwagi. Jednego razu dowiedziawszy się o chorobie Wacława, pisze z wielkim zatroskaniem: Najdroższy Wacławie, zmiłuj się, nie zaniedbuj zasięgnąć rady lekarskiej w twej słabości; zdałaby się taka wanienka do gorącej wody, jaką u mnie bodaj widziałeś. Ciepło ogromnie pomaga i ulgę przynosi; i bądź bacznym w wyborze pokarmów. Tak wiele czułości, porad i zatroskania wskazuje, jak ta relacja była bliska i pełna wzajemnego oddania w zdrowiu i chorobie. Rafał zdolny do dawania i brania nie obawia się „miłości partykularnej”. On czuje się kochany i kocha w każdej sytuacji. Całe serce ma na dłoni i dla każdego. Na tym też polega dojrzałe zainteresowanie człowiekiem, który wchodzi w relacje całym sobą, całym sercem i umysłem, oddając się do końca.

Rozmodlenie

            Możemy pytać, co ma wspólnego rozmodlenie z przyjaźnią? Otóż i jedno, i drugie możemy umieścić w horyzoncie „bycia”. Modlitwa to relacja osoby do Osoby i przyjaźń również jest relacją osoby z osobą, gdzie jedno i drugie wyraża się poprzez „bycie razem” w drodze. Prawdziwa więź rozwija się i pogłębia poprzez modlitwę każdego z przyjaciół, poznających się przed Bogiem i na samotności. Będąc przyjaciółmi Jezusa, pozwalamy, aby On nas obdarował; uczymy się od Niego miłości czułej i wiernej, aby z kolei obdarowywać nią naszych bliskich.

            Myśląc o relacjach, Rafał napisał do swojej rodziny takie słowa:Staram się więc natchnąć i rozdmuchać w sobie (miłość bliźniego), żeby ona była dla mnie ogniwem łączącym z życiem, a resztę zachowuję opatrzności.Miłość bliźniego, przyjaźnie – jak pisał Rafał – są ogniwem łączącym z życiem. Zatem modlitwa i przebywanie z Bogiem na samotności nabierają pełni w byciu z innymi w przyjaźniach. Rafał chce wszystkich obdarzyć skarbem własnej wiary. Nie jest jednak natrętny, bo wie, że …perswazje, rady i rozprawy nieraz jeszcze pogarszają stan rzeczy. Jedyna taktyka w tym wypadku to iść za przykładem św. Moniki, a sam Bóg reszty dokona. Pamięta, że sam kiedyś również przeżywał poważne konflikty religijne. To pomaga mu zrozumieć innych. Pocieszam siebie tym, że sam byłem nie lepszym, bodaj nawet gorszym. Nie tylko więc mnie tym – tj. obojętnością religijną – nie odstręczają, ale nawet pociągają. Jeżeliby mnie odepchnięto, czym byłbym obecnie? W modlitwach Waszych polecajcie Bogu – prosi rodziców –niewierzących chrześcijan. Tą postawą, pełną otwartości dla przekonań drugiego człowieka można wytłumaczyć fakt, że wśród jego przyjaciół znajdują się ludzie o zupełnie odmiennych przekonaniach religijnych i światopoglądowych. Miłość i świadomość bycia kochanym przez Boga sprawiają, że Rafał chce, aby wszyscy mieli udział w tej miłości.

Ku zakończeniu

            Przytoczę słowa samego Rafała, który tak się wyraża o przyjaźni: (…) póki żyjemy na ziemi, cieszmy się najpiękniejszym darem nieba – przyjaźnią ludzką, aż póki w sferach niebieskich, jeżeli Bóg do końca życia łaskę da wytrwania, w obcowaniu Świętych się spotkamy. Rafał odkrywa największy dar nieba – przyjaźń ludzką i umie cieszyć się głębokimi relacjami. Dba o swoje więzi, podtrzymuje je poprzez spotkania, rozmowy, szeroką korespondencję, a nade wszystko modli się za tych, którzy są drodzy jego sercu. Człowiek, im bliżej jest Boga, tym bardziej docenia jego dary.

            Czy człowiek podobny Rafałowi może zostać uznany za smutnego i nieatrakcyjnego Świętego? Rafał był odbiciem słów przez siebie pisanych:Dobrzy ludzie są podobni do czystego powietrza: oddycha się nim, chociaż się go nie widzi.

o. Tadeusz Florek OCD

„Głos Karmelu” (6/2007)