Postmanichejczycy

W naszej wędrówce po historii nadszedł moment by opuścić, przynajmniej na jakiś czas, starożytność i zobaczyć co działo się z ruchem gnostyckim w wiekach średnich. Najbardziej znaną gnostycką sektą średniowiecza byli katarzy. Ale po kolei...

Rozprzestrzenianie się manicheizmu 
W ostatnim numerze "Sekt i Faktów", opisując kilkanaście różnych sekt starożytności, wspomniałem że najpotężniejszą z nich założył w połowie III wieku Pers imieniem Mani. W ciągu następnych stuleci manichejczycy zdołali się tak rozprzestrzenić, że wielu współczesnych badaczy traktuje ich raczej jako osobną religię starożytności niż sektę. Jest faktem bezspornym, że uczniowie Maniego głosili "gnozę", czyli "wiedzę", we wszystkich zakątkach rzymskiego imperium oraz w Azji aż po Chiny, stanowiąc realne zagrożenie dla chrześcijaństwa.

Mimo, iż od połowy IV wieku sekta jest zwalczana nie tylko przez Kościół, ale również przez rzymskie władze, w praktyce było to jednak niezmiernie trudne i przypominało przysłowiową walkę z wiatrakami. Podstawowy problem polegał na tym, że manichejczycy, jak i zresztą inni gnostycy, posługiwali się chrześcijańską terminologią, mówili o Jezusie Chrystusie, a czasem wręcz nazywali siebie chrześcijanami. Niejednokrotnie więc ludzie mniej wykształceni teologicznie, przyjmowali herezję sekty, jako poprawną naukę, tym bardziej, że w owych czasach trwały w ówczesnym Kościele ogromne spory wokół temat tak zasadniczych, jak to, kim Jezus Chrystus był. W dawnych kronikach można znaleźć szereg świadectw odkrywania coraz to nowych ognisk herezji nawet klasztorach, gdzie sami jej wyznawcy zdawali się być heretykami bez świadomości, że nimi są.

Sekta kwitła, mimo prześladowań, aż do VII wieku, kiedy to przyszło jej stawić czoło śmiertelnemu wrogowi, jakim był rodzący się Islam. Muzułmanie nie zadali sobie trudu wnikania w spory teologiczne między posługującymi się retoryką chrześcijańską manichejczykami a chrześcijaństwem ortodoksyjnym. Po prostu na zajętych terenach zniszczyli jednych i drugich.

Paulicjanie
Po zajęciu znacznych terenów przez wyznawców Allacha, gminy manichejskie, które nie dostały się pod bezpośrednie panowanie muzułmańskie, straciły ze sobą stały kontakt i zaczęły, jako rozproszone grupy, ewoluować doktrynalnie i zanikać.

Cesarstwo Zachodnie leżało w gruzach, Bizancjum innowierców systematycznie prześladowało. Miejscem względnego azylu miała się okazać dla sekty Armenia, w której gnostycyzm rozpowszechnił się i wyznawcom "wiedzy" udało się nawet założyć własne państewko. Dlaczego akurat tam? Powody są przynajmniej trzy. 

Po pierwsze sama Armenia była uważana przez resztę ówczesnego postrzymskiego świata za kraj heretycki, gdyż nie przyjęła chrystologicznych orzeczeń soboru w Chalcedonie (451 r.). Stąd też można sobie wyobrazić większą otwartość na innych, "niechcianych" przez oficjalny Kościół w Bizancjum, chrześcijan. 

Po drugie, i to jest prawdopodobnie powód istotniejszy, manichejczycy zdołali Ormian "wyprowadzić w pole". Utrzymując bowiem system doktrynalny Maniego ormiańscy gnostycy wyparli się oficjalnie swego proroka i na poparcie swoich tez nauczyli się zręcznie posługiwać wyrwanymi z kontekstu fragmentami Starego Testamentu ("klasyczni" gnostycy zwykle odrzucali Stary Testament jako księgę złego Demiurga). 

I po trzecie wreszcie tereny ówczesnej Armenii są przedmiotem walk bizantyjsko-muzułmańskich, co sprawiało, że każda ze stron była skłonna do pewnych ustępstw na rzecz heretyków, byle sobie zapewnić ich przychylność.

Ormiańscy manichejczycy nazwali siebie paulicjanami (wyraz "manichejczyk" był już wówczas mocno podpadnięty, jako synonim czegoś złego). Skąd ta nazwa? Naukowcy nie są tu zgodni. Sami paulicjanie twierdzili, że pochodzi on bądź od św. Pawła, bądź od Pawła z Samosaty. 

Znamy z historii biskupa Antiochii o imieniu Paweł, który pochodził z Samosaty i co więcej był heretykiem. Problem polega jednak na tym, że herezja biskupa Pawła (modalizm) miała się nijak do nauki paulicjan. Tak, czy owak nazwa pochodzi od jakiegoś Pawła, choć nie jesteśmy pewni, od którego.

Po okresie okrzepnięcia i konsolidacji, neomanichejczycy pod mianem paulicjan wznawiają działalność misyjną na terenach Bizancjum. Odżegnują się od Maniego, przedstawiają się jako pobożni chrześcijanie i zaczynają zdobywać na powrót wyznawców. Doprowadza to do reakcji państwa bizantyjskiego, które próbuje poradzić sobie z problemem deportując z kraju co aktywniejszych misjonarzy paulicjańskich na tereny Bułgarii. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wiemy, że już w X w. na całym obszarze Bułgarii spotkać można liczne gminy gnostyckie. Tym razem pod nazwą Bogomiłów.

Bogomili 
Określenie to pochodzi od Bogumiła (miłego Bogu), lecz niekoniecznie jest imieniem własnym. Mógł to być słowiański przydomek jakiegoś misjonarza, bądź też w ogóle postać legendarna. Bogomili byli gnostykami i podtrzymywali naukę dualistyczną o dobrym Bogu i złym Demiurgu. Oczywiście świat, którym przyszło im żyć był godnym potępienia dziełem tego drugiego. Nie uznawali oficjalnego Kościoła, zarzucając mu służbę szatanowi i głosząc, że budynki kościelne to miejsca przebywania demonów.

Z Bułgarii rozpoczął się ponowny marsz gnozy w kierunku zachodnim. Najpierw doktryna opanowała tereny obecnej byłej Jugosławii (w poł. XIII w. bogomiłowie w Bośni mieli ponad 10 tys. "Wybranych", stanowiących mniej liczną, wyższą kastę wyznawców w stosunku do niezliczonej rzeszy zwykłych "Wiernych"), by następnie przenikać, w postaci licznych tajnych stowarzyszeń do pobliskiej Italii. Akta Inkwizycji wspominają, że rozbita gmina gnostycka w Concorezzo liczyła 1,5 tys. "Wybranych". Na północny zachód od Włoch bogomiłowie odnaleźli kolejny mocny punkt oparcia. Były nim tereny dzisiejszej południowej Francji, podzielone wówczas na szereg niezależnych księstw.

Katarzy 
W roku 1017 wykryto manichejską herezję w Orleanie, wśród kanoniczek od Świętego Krzyża. Podobne "znalezisko" miało miejsce w 1022 roku w Tuluzie, a grupę wykrytą w 1030 r., w Monteforte nazwano po raz pierwszy katarami (czyli "czystymi"), gdyż członkowie sekty sami się tak określali. W XII w. herezją zarażone są już północne Włochy, południe Francji, wschodnia Hiszpania oraz zachodnie Niemcy. Katarzy stają się poważnym zagrożeniem dla całego zachodniego chrześcijaństwa.

Cóż głosili katarzy? Nic nowego. Mamy szereg świadectw mówiących, że byli zasadniczo wierni swemu starożytnemu dziedzictwu. Benedyktyn Eckbert poucza, że katarzy z jego terenów (Kolonia) wciąż obchodzili święto ku czci Maniego, a biskup Roger z Chalon twierdzi, w jednym ze swoich listów, iż z Manim utożsamiali Ducha Świętego. 

"Na początku istniały dwie zasady, Dobra i Zła, a w nich istniały odwieczne Światło i Ciemność. Od zasady Dobra pochodzi wszystko co jest Światłem i Duchem; od zasady Zła pochodzi wszystko co jest materią i Ciemnością..."* Tak brzmi początek katarskiego wyznania wiary. 

Zgodnie z gnostycką nauką świat materialny jest domeną szatana, należy więc dążyć do wyzwolenia się z materii za wszelką cenę. Można to osiągnąć przez kontemplację i surową ascezę. Tylko w ten sposób można przerwać nieustający kołowrót reinkarnacji i osiągnąć stan bezcielesnej nirwany. Dzielili swoich członków na dwie kategorie: Wybranych i Słuchających. Wybrani byli obowiązkowo wegetarianami, nie wolno im było zabijać (nawet zwierząt), współżyć płciowo, pracować zarobkowo. Czy te cechy doktryny czegoś nie przypominają?

Słuchającym wolno było wykonywać większość czynności zakazanych Wybranym. Jednak zgonie z prawem karmy mieli to odpokutować w przyszłym życiu (reinkarnacja). Im ktoś był bardziej "materialny" w życiu obecnym, tym niższego stanu urodzi się w życiu następnym.

Marzeniem Słuchających, było powtórne narodzenie się jako Wybrany. To Słuchający opiekowali się i utrzymywali Wybranych. Według przekazów historycznych niektórzy katarzy traktowali nienawiść do świata materialnego tak skrajnie, że praktykowali indywidualne lub zbiorowe samobójstwa. Najbardziej szanowana była tzw. endum, czyli śmierć przez zagłodzenie, ale nie gardzono również trucizną, zjadaniem drobno potłuczonego szkła, otwieraniem sobie żył, czy skakaniem w przepaść.

W 1202 roku papież Innocenty III ustanawia brata cysterskiego Piotra de Castelnau swoim wysłannikiem na tereny zajęte przez katarów, by ten spróbował ich przywrócić Kościołowi. Była to misja pokojowa, obliczona na przekonanie heretyków w dysputach teologicznych oraz mająca na celu zjednanie przychylności miejscowych możnowładców dla Kościoła katolickiego. Kilkuletnie zabiegi legata, który nieustannie kursuje między Rzymem a południową Francją, nie przynoszą większych rezultatów. 

Inny pomysł na misje wśród katarów ma św. Dominik Guzman, założyciel zakonu dominikanów. Próbuje on ubóstwem i ascezą niejako "przebić" w oczach słuchających ich własnych wybranych. Poza nielicznymi, jednostkowymi nawróceniami i ta próba kończy się fiaskiem. Cierpliwość Innocentego III wyczerpuje się 15. I. 1208 roku, kiedy to dociera do niego informacja, że jego legat Piotr de Castelnau został zamordowany. Dwa dni później papież wysyła listy do biskupów, króla oraz możnowładców francuskich, wzywając do zorganizowania przeciwko katarom krucjaty.

Wydarzenia te stały się początkiem 35-letniej wojny domowej we Francji, Ze zmiennymi kolejami losu. Sama długość walk może świadczyć o tym, że katarzy nie stanowili jedynie małej grupki nawiedzonych sekciarzy, lecz byli znaczną siłą polityczną i militarną. Ostatnia garstka heretyków schroniła się w skalistej twierdzy Montsegur, która padła w wyniku zdrady po półrocznym oblężeniu 15. III. 1244 r. Wybranych spalono następnego dnia na stosie.

Czy był to faktyczny koniec religii gnostyckiej, zwłaszcza, że tereny wschodnie, gdzie także funkcjonowali jej wyznawcy mieli wkrótce opanować Turcy? Czy istniały jakieś związki między katarami a templariuszami, których oskarżono o herezję rok później? Dlaczego ze czcią odnosi się do katarów masoneria? Czego na dawnych terenach katarów poszukiwała w latach 30-tych specjalna jednostka SS o nazwie "Wiesthor"? 

O tym być nuże w dalszych odcinkach.

Gaszący Światło

*Cytat za: Fernard Niel. Albigensi i katarzy. Warszawa 1995, str. 41.

Sekty i Fakty - nr 3/99