Templariusze - urok tajemnicy

Wobec Nieba i ziemi, i wobec was wszystkich jako świadków, przyznaję się, że jestem winny najcięższej zbrodni. Zbrodnia ta polega na tym, że sklamałem kiedy potwierdziłem prawdziwość fałszywych oskarżeń przeciw zakonowi. Oświadczam więc, że zakon jest niewinny, a jego czystości i świętości nie da się zakwestionować. Wyznałem jego winę, pragnąc uciec od niewysłowionych tortur (...). Zaofiarowano mi życie, lecz za cenę niesławy. Przy takiej cenie życie jest bez znaczenia.

Jakub de Molay Ostatni Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy

Tragiczne losy zakonu templariuszy od lat wzbudzają szczególne zainteresowanie historyków, jak i zwyczajnych miłośników średniowiecza. W historii ich wielkiego wzrostu i upadku roi się wprost od zagadek. Ponieważ współcześnie do związków bezpośrednich, bądź ideowych z zakonem przyznaje się wiele sekt (np. znana z samospalenia w Szwajcarii Świątynia Słońca) i lóż masońskich, nie można w naszych historycznych wędrówkach pominąć tego, fragmentu dziejów Kościoła. Celem tego artykułu nie jest przedstawienie detalicznych dziejów zgromadzenia, lecz ukazanie tego co w zakonie gnostyka podnieca najbardziej, czyli tajemnicy.

Dwóch rycerzy na jednym koniu
W roku 1118, w Jerozolimie, 9 Francuzów pod dowództwem Hugona de Payens zakłada zakon rycerski, ślubując czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Celem zgromadzenia ma być obrona Ziemi Świętej przed niewiernymi i ochrona chrześcijańskich pielgrzymów. Jako swoje godło przyjmują dwóch rycerzy, jadących na jednym koniu - ma być to symbol deklarowanego ubóstwa. Zakon zajmuje w Jerozolimie kwaterę zbudowaną w miejscu dawnej świątyni (templum) króla Salomona, stąd też pochodzi ich nazwa. Dziesięć lat po tych wydarzeniach 6 z 9 założycieli, wraca do ojczystej Francji. Mimo że to do tej pory zakon nie miał okazji brać udziału w walkach, we Francji czeka na rycerzy już grupa zwolenników i komandorie rosną jak grzyby po deszczu. 

Rycerze ma1e jui mr swoją regułę zakonną, napisaną przez nie byle kogo, ale samego świętego Bernarda z Clairvaux.

Powrót do podziemia?
Tu na moment się zatrzymamy, gdyż fakt bardzo szybkiej ekspansji zakonu w Europie dla wielu współczesnych sekt jest traktowany jako dowód, że organizacja istniała dużo wcześniej, co najmniej od czasów Chrystusa, a dzieje Templariuszy, to jedynie sytuacja jej instytucjonalnego ujawnienia się, by następnie powtórnie powrócić do podziemia. 

Ponoć dawni gnostycy byli pierwszymi prawdziwymi chrześcijanami i przechowywali przekazaną im przez świętego Jana Apostoła jedyną prawdę i wiedzę na temat sensu misji Chrystusa, której wizualizacją, po Jego Wniebowstąpieniu, był święty Graal: kielich życiodajnej krwi Chrystusa - interpretowany dziś bądź dosłownie, bądź symbolicznie, w zależności od „loży”. Późniejsze upaństwowienie chrześcijaństwa przez Rzym zmusiło prawdziwych wyznawców do zupełnej konspiracji.

Upadek ze szczytu
Wróćmy do dziejów zakonu. Zanim go skasowano templariusze opanowali całą zachodnią Europę. Kontrolowali główne drogi, posiadali dwa porty morskie i potężną flotę, zajmowali się usługami bankowymi, pożyczając pieniądze koronowanym głowom.

Nagły kres zakonu, u szczytu jego potęgi, był zaskoczeniem dla ówczesnego świata. W piątek 13. X. 1307 r. przywódcy templariuszy zostają aresztowani na rozkaz króla Francji Filipa IV Pięknego. Oskarżonymi o herezję dostojnikami zajmuje się Inkwizycja. W trakcie procesu większość rycerzy nie wytrzymuje, przyznając się do bałwochwalczego kultu. 22.III.1312 r. papież Klemens V ogłasza kasatę zakonu. Wielki Mistrz Jakub de Molay, zostaje skazany na dożywotnie więzienie, jednak po odwołaniu swych wcześniejszych zeznań 18. III. 1314 r. spłonie w Paryżu na stosie wraz z około 120. swymi współbraćmi.

Co było główną przyczyną ataku króla na zakon, w którym przecież sam w 1291 roku znalazł schronienie przed powstaniem chłopskim? Czy tylko chęć szybkiego wzbogacenia się? Dlaczego rycerze się nie bronili? Gdzie się podziała północna flota zakonu, która na wieść o aresztowaniach wypłynęła z portu La Rochelle i słuch po niej zaginął? Czy rycerze byli faktycznie tak bogaci, jak przypuszczano, skoro żołnierze królewscy niewiele znaleźli w ich skarbcach?

Kim lub Czym mógł być:

Bahomet
Z akt Inkwizycji (12.V111.1308):

„Stwierdzamy, że w każdej prowincji zakon czcił bożków, dokładniej głowy, niektóre potrójne, niektóre pojedyńcze, niektóre posiadające ludzką czaszkę,

Że modlili się do tych bożków lub bożka, zwłaszcza podczas swych wielkich kapituł i zgromadzeń,

Że czcili je,

Że czcili je jako Boga,

Że czcili je jako Zbawiciela,

Że mówili, że te głowy mogą ich zbawić, Ze mogą ich uczynić bogatymi,

Że sprawiają, iż zakwitają drzewa a ziemia się zieleni,

Że obwiązywali lub dotykali każdą z tych głów małymi sznurkami, które następnie nosili obwiązane na swych koszulach, bądź bezpośrednio na ciele,

Że przyjmując nowych braci dawali im owe sznurki, bądź ich fragmenty,

Że robili to, by uczcić bożka,

Że wymagali od nowoprzyjmowanych ślubu, iż nie ujawnią owej tajemnicy nikomu.”

Templariuszom zarzucono bałwochwalstwo, oddawanie boskiej czci głowie lub głowom. Być może zresztą chodziło tu o jakąś jedną szczególnie czczoną „głowę” i jej liczne, znajdujące się w komandoriach kopie? lnkwizytorzy odnotowali nazwę rzeczonego bożka: Baphomet, po polsku zwany częściej Bahometem.

Zeznania braci są zbieżne, gdy chodzi o sam fakt czczenia głowy, jednak już opisy jak ona miała wyglądać takiej zbieżności nie wykazują. Ówczesne metody śledcze odbiegały, delikatnie rzec ujmując, od współczesnych standardów organów ścigania świata zachodniego, stąd też wielu współczesnych historyków neguje ich wartość faktograficzną. Dla poszukującego tajemniczej prawdy gnostyka nie jest to jednak argument. Przedstawiam więc kilka teorii na temat; czym lub kim mógł być Bahomet.

Szatan
Przedstawiony w postaci starożytnego bóstwa - kozła z Mendes. Kilku braci zeznało, że była to rogata postać, mająca kozią brodę i pęknięte podkowy na nogach. W trakcie nabożeństw wykorzystywano także inny satanistyczny symbol, czyli kota (choć akurat tu niekoniecznie czarnego).

Mahomet
Faktycznie to imię pada kilkukrotnie zamiast imienia Bahomet w aktach procesowych. Mielibyśmy więc tu do czynienia z wpływami Islamu na zakon, który przecież z religią tą wielokrotnie się stykał wojując na Bliskim Wschodzie i w Hiszpanii. Teoria jednak wątpliwa o tyle, że nie stwierdzono w owym czasie istnienia grup islamskich, nawet heterodoksyjnych, faktycznie oddających boską cześć Mahometowi, którego traktowano jedynie jako najwyższego proroka Allacha.

Bufihimat
To druga teoria islamska, nieco bardziej prawdopodobna. Islamscy sufi używają terminu abufihamet (wymowa mauretańska: bufihimat) oznaczającego „ojca zrozumienia” lub „źródło zrozumienia”. Swoiste gnosis w wersji muzułmańskiej. Jaki ma to związek z głową? Otóż na przełomie IX i X w. żył jeden z męczenników i ideologów sufizmu Husain ibn Mansur al.-Hallaj. Jego nauka posiadała znamiona panteizmu. Muzułmanie oskarżyli go więc o bluźnierstwo, ukrzyżowali, odcięli głowę a ciało spalili. 

Według legendy głowy al.-Hallaja nie pochowano, lecz przechowywano jako relikwie. Różne grupy sufickie praktykowały liturgię upamiętniającą śmierć swego męczennika, która zdaniem niektórych badaczy jest do dziś odnajdywalna w masońskich rytach przy nadawaniu tytułu mistrza. Pojawia się tam tajemnicza postać Hiram Abiff, której Hallaj miałby być archetypem. 

Średniowieczny poeta i historyk islamski Farid al.-Din Attar, twierdził, że Hallaj znany był także pod kilkoma tytułami zaczynającymi się od abu-. Czy więc abufihamet, bufihimat i bahomet to to samo? Głowa sufickiego mistyka, traktowana przez grupy ezoteryczne jako symbol wiedzy i zrozumienia?

Tajemna wiedza
Gdyby przyjąć, że słowo Bahomet (Baphomet) jest zbitką dwóch greckich rdzeni: bap (chrzcić) i metis (mądrość), ów „chrzest mądrości” może oznaczać, że templariusze oddawali cześć czemuś będącemu symbolem tajemnej wiedzy i byli faktycznie gnostykami.

Głowa Jana Chrzciciela, jako egregora
Templariusze brali udział w IV krucjacie (1203 - 1204), która złupiła Konstantynopol. Jeden ze świadków ówczesnych wydarzeń, Robert de Clari, opisał, że w mieście tym, w kaplicy Pałacu Boucoleon, przechowywano relikwie z głową świętego Jana Chrzciciela. Głowa świętego miałaby, po zabraniu jej z Bizancjum, służyć templariuszom jako tzw. egregora, czyli widzialna manifestacja jakiejś nadnaturalnej siły, bóstwa bądź demona, która zdaniem ezoteryków, pozwala osobom o zdolnościach mediumicznych, przejąć część lub całość mocy bytu, który wizualizuje.

Tarcza Hugo de Payena
Ponoć założyciel zakonu nosił tarczę, na której widniały 3 czarne głowy na złotym tle. Tarcza ta miałaby następnie być traktowana, jako relikwie w zakonie. Nadal jednak pozostaje nic rozstrzygnięte pytanie o sens znaku na samej tarczy.

Całun Turyński
Tezę, że templariusze go przechowywali, podtrzymuje znany także w Polsce Ian Wilson. Wówczas zrozumiały byłby fakt, dlaczego żołnierze królewscy nie znaleźli owych domniemanych głów przy okazji dokonywania aresztowań braci zakonnych. Po prostu, gdyby założyć że w komandoriach istniały malowane kopie głowy Jezusa z Całunu, żołnierze by nie zauważyli w nich nic zdrożnego, traktując je jako ikonę. Dlaczego jednak nie ma nic na ten temat w aktach procesowych? Czy rycerze nie przyznaliby się, że czcili po prostu Jezusa?

Asmodeusz
Z akt Inkwizycji:

„Inkwizytor: Teraz powiedz nam o głowie. 

Brat Raoul: Widziałem ją siedmiokrotnie na kapitułach zwoływanych przez brata Hugona de Peraud i innych.

Inkwizytor: Jak ja czciliście?

Brat Raoul: Wystawiano ją, każdy padał na podłogę, odsłaniał kaptur i wielbił ją. 

Inkwizytor: Jak wyglądała jej twarz.

Brat Raoul: Okropnie. Wydawało mi się, że to twarz demona lub maufe [rodzaj złego ducha]. Za każdym razem, gdy ją widziałem ogarniało mnie tak wielkie przerażenie, że ledwie ją dostrzegałem, drżąc we wszystkich swych członkach.”

Niektórzy masoni podtrzymują tezę, że Bahomet, to Asmodeusz - opiekuńczy (sic) demon, który miał pomagać królowi Salomonowi w budowie świątyni Jerozolimskiej. Jego wyobrażenie do dziś można oglądać w kościele parafialnym Rennes-le-Chateau we Francji. 

W jednej z kronik muzułmańskich można wyczytać, że w roku 1274 odkryto w jednym z zamków zdobytych na templariuszach w Palestynie wyobrażenie demona, dlatego sułtan Bajbars po zniszczeniu go, nakazał w tym miejscu postawienie mihrabu, czyli muzułmańskiej kapliczki modlitewnej.

Izis (Izyda)
W Paryżu inkwizytorzy odnaleźli szczególny relikwiarz - puszkę w postaci pięknej kobiety. Wewnątrz znajdowały się dwa fragmenty czaszki owinięte kolejno w białe, a następnie czerwone płótno. Kształt relikwiarza sugerował inkwizytorom, że były to kości żeńskie. Wewnątrz puszki znajdowała się również tabliczka z napisem: „CAPUT LVIIIm” (głowa 58m). Cóż mógł oznaczać ów symbol? Litera „m”, być może była nic tyle literą, co znakiem astrologicznym Dziewicy. 5 jest cyfrą pentagramu, a 8 symbolem egipskiej bogini płodności Izis. Cyfry 5 i 8 do dziś odgrywają rolę w symbolice różokrzyżowców, których znakiem jest róża składająca się z 5 wewnętrznych oraz 8 zewnętrznych płatków.

Zachowała się dosyć makabryczna legenda z tamtych czasów, którą warto by przytoczyć w tym kontekście. Otóż pewien templariusz z Sydonu pokochał panią z Maraklei, która niestety młodo zmarła. Rycerz ów w noc po pogrzebie wykopał jej zwłoki i zbeszczcścił je. Wówczas usłyszał głos, nakazujący mu powrócić w to samo miejsce po 9 miesiącach, gdyż znajdzie w grobie również syna. Templariusz usłuchał nakazu i w oznaczonym czasie znów rozkopał grób, w którym odnalazł kolejną czaszkę i piszczele. Ten sam głos nakazał mu zabrać je ze sobą i wiernie strzec, gdyż będą źródłem wszelkiego dobra. I tym razem rycerz rozkaz wypełnił.

W jednej z wersji tej legendy można odnaleźć imię owej kobiety: Yse. Prawdopodobnie jest to wersja imienia Izis.

I jeszcze pewna gnostycka glosa z Biblii Merowingów:

„Kiedyś był tylko jeden Bóg, wszechmocny lecz samotny. Nie podobało Mu się to, więc podzielił samego siebie na dwóch, by uczynić sobie towarzyszkę. Dla siebie zachował logikę i porządek, towarzyszce zaś dał elementy chaosu i emocji. A na imię jej było Yse. I ogarnęła ją tak wielka miłość, że kiedy ją pocałował, zareagowała na sposób zwany „Wybrana Odpowiedź”. Wybrana Odpowiedź była pierwszą reakcją miłości między mężczyzną i kobietą we wszechświecie, a to stało się największym sekretem i tajemnicą ludzkości, czyli świętym Graalem.”

Sophia
Dr Hugh Schonfield utrzymuje, że na podstawie analizy zwojów z Qumran, odkrył system kryptograficzny, stosowany przez niektóre starożytne sekty bliskowschodnie (m. in. Esseńczyków, Nazareńczyków i Sadokitów). Rozkodowanie imienia Bahomet przy pomocy tej metody daje nam imię Sophia, czyli mądrość. Była to jedna ze starożytnych gnostyckich zasad (eonów), rządzących światem. Co ciekawe u Plutarcha z Cheronei możemy wyczytać, że grecka Sophia, to to samo co egipiska Izis.

Pozostaje jeszcze, wspomniana w inkwizycyjnych zapisach, sprawa sznura. Nie znamy jego symboliki i przeznaczenia. Podobne jednak, do opisanej przez inkwizytorów, praktyki spotykano w wielu starożytnych kultach bliskowschodnich. Do dziś przetrwała w Iraku typowo gnostycka sekta Jezydów, w której święty czarno-czerwony sznur owijany jest wokół szyi kandydata w trakcie obrzędu inicjacji.

Vasco da Gama i dziedzictwo zakonu
Losy zakonu potoczyły się odmiennie w różnych krajach. Aresztowania i procesy na wielką skalę miały miejsce głównie we Francji. W innych krajach (Anglia, Niemcy, Hiszpania) skazano zazwyczaj, i to niekoniecznie na stos, po kilka osób dla przykładu, resztę zaś braci wcielono przymusowo do innych zgromadzeń. Władze Portugalii zmieniły jedynie swoim templariuszom nazwę na Zakon Chrystusa i przetrwali oni tam jeszcze ponad trzy wieki, zasłynąwszy jako żeglarze. Do Zakonu Chrystusa należał Vasco da Gama, a sam Krzysztof Kolumb, mimo że był osobą świecką, umieścił czerwony krzyż zakonny na żaglach swojego flagowego okrętu Santa Maria, gdy płynął odkryć Amerykę.

Z naszego punktu widzenia najciekawsze jednak są dalsze dzieje braci w Szkocji. Otóż w momencie kasaty zakonu panuje tam Robert I Bruce, który z powodu prowadzonej z dworem angielskim wojny o niepodległość swego kraju, zdążył już popaść w kościelną ekskomunikę. Potępienie templariuszy przez papieża, to szansa dla Szkotów. Robert nie podporządkowuje się więc nakazowi rozwiązania zakonu, za co templariusze poprą go skutecznie w zwycięskiej wojnie z Anglią. Nawet gdy po latach, upokorzona wreszcie przez Londyn Szkocja, wcieli swych braci do Joannitów, zachowają oni w ramach tego zgromadzenia faktyczną autonomię aż do XVI w.

W roku 1445 król Francji Karol VII, utworzył Regiment Szkocki. Był on zorganizowany dokładnie na wzór dawnych oddziałów templariuszy. Gwardziści ci mieli utrzymywać wyjątkowe dobre stosunki ze znanymi z ezoterycznych zainteresowań domami Guise i Lorraine. Maria de Guise wyszła następnie za króla szkockiego Jakuba V i część gwardzistów wróciła z nią do swej ojczyzny. W opisanych wydarzeniach część historyków upatruje narodzin loży masońskiej tzw. rytu szkockiego.

Kończąc niniejszy artykuł pragnąłbym zaznaczyć, że osobiście nie wierzę w teorię wielkiego masarskiego spisku, ani w winę templariuszy tak wielką, juk przypisały to im XIV-wieczne kroniki. Chciałem przede wszystkim ukazać różne wątki, których w historii zgromadzaniu poszukuje wiele sekt i grup ezoterycznych, oraz wykazać dlaczego tak czynią. Faktycznie historia zakonu, a zwłaszcza jego upadku mogłaby dostarczyć materiału na kilkanaście nowych odcinków serialu Archiwum X.

Gaszący Światło

Sekty i Fakty - nr 5-6/2000