Uczniowie Wotana

Przed trzema laty niemiecki "Stern" zamieścił na swych łamach artykuł traktujący o "aryjskich wierzeniach" ludzi, dla których blask swastyki nadal jasno świeci na firmamencie ich życia. Przedstawiamy główne wątki tego interesującego i niestety wciąż aktualnego tekstu.

Już od kilkunastu lat na terenie posiadłości ziemskiej Hetendorf (w okręgu Celle), adwokat Jurgen Rieger, podejmujący się w sądzie obrony nazistowskich przestępców organizuje tygodniowe konferencje zwane "Hetendorfowskimi". Oficjalnie i statutowo poświęcone są one prowadzeniu szkoleń dla niemieckiej młodzieży i pielęgnowaniu starych aryjskich obyczajów. 

Dla obserwatora z zewnątrz spotkania te wyglądają na pozór niewinnie. Najmłodsi ich uczestnicy bawią się bowiem w kółeczku, młodzież próbuje swych sił w biegach, strzelaniu z łuku czy rzucie siekierą. Kobiety pieką kołacz, a mężczyźni znoszą drzewo na ognisko. Istna sielanka. 

Młoda para skacząc przez ogień trzyma się za ręce i wykrzykuje słowa: "Kto się na to nie odważy, przegrywa!" Zgodnie ze starym pogańskim zwyczajem, od tego momentu młodzi są już zaręczeni. Idąc wzdłuż rzędu zapalonych świec, można dojść do świątecznej sali, gdzie stoi ołtarz - tzw. "irminsula" symbolizująca drzewo życia germańskich pogan. Obok ołtarza znajdują się naczynia z owocami i pogański postument "Huginna i Muninna" - legendarnych kruków starogermańskiego bożka Wotana.

Czyż Adolf nie był przystojnym mężczyzną?
W rzeczywistości przedstawiony obraz jest tylko pewnym dodatkiem czy bardziej fasadowym ludowo-pogańskim widowiskiem, za którym kryją się nazistowskie szkolenia młodych ludzi. Często zapraszani są nie niemieccy weterani II wojny światowej. W 1997 roku gościła tam m.in.: 87-letnia wówczas Gertruda Herr, kierująca w latach swej młodości Związkiem Dziewcząt Niemieckich, czyli innymi słowy, żeńską częścią organizacji Hitlerjugend.

Gertruda Herr ciągle żyje w duchu przeszłości. Jej mieszkanie w Hamburgu wypełnione jest pozycjami z czasów nazistowskich; na ścianie wisi portret Hitlera, a na stole stoi świeca ze swastyką. Starsza pani serwuje swoim gościom ciasteczka i "faryzeusza" - czyli... kawę z odrobiną śmietany i sporą dawką rumu. Lubi przy tym wskazywać z lekkim uśmiechem na portret wodza III Rzeszy mówiąc: "Czyż Adolf nie był przystojnym mężczyzną?"

Jednak zaraz dodaje: "Teraz Jurgen jest moim przywódcą. (...) Nasze pozycje rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Wkrótce wszyscy dowiedzą się co faktycznie miało miejsce w Auschwitz". A co według Gertrudy Herr i nazistowskich publikacji miało miejsce w Auschwitz? "Tam nikt umyślnie nie pozbawiał nikogo życia. (...) Więźniowie otrzymywali lepsze jedzenie niż cywile".

Podobnie brzmiące poglądy wypowiedział także w swoim czasie sam przywódca wspomnianej neofaszystowsko pogańskiej wspólnoty; Jurgen Rieger. Bronił on wtedy w sądzie Arpada Wiganda, który podczas wojny wydał rozkaz strzelania do ponad setki Żydów uciekających z warszawskiego getta. Podczas procesu Rieger chłodno stwierdził: "W gettcie nie zginąłby nikt, gdyby między Żydami było więcej solidarności".

I tak cię dostaniemy
W wydawanych przez swoją grupę broszurach Rieger pisze bez najmniejszego skrępowania: "Chrześcijaństwo to rak, wgryzający się w zdrowe społeczeństwo". Z wyjątkową wściekłością wypowiada tam swoje opinie skierowane przeciw azylantom i cudzoziemcom. Zobowiązuje jednocześnie swoich młodych zwolenników do zachowania "czystości rasy aryjskiej".

Według niego: "Każdy mężczyzna poślubiający kobietę obcej rasy, popełnia zdradę biologiczną!" W swoim czasie wielu mieszkańców miasteczka Hermannsburg (oddalonego niespełna 4 km od "osławionego" Hetendorf) podniosło swoje głosy sprzeciwu wobec ludzi Riegera. Od tej pory zaczęli oni otrzymywać anonimowe telefony z pogróżkami typu: "Hej ty świnio i tak cię dostaniemy. Sieg Heil!" 

Wśród zastraszanych mieszkańców jest też katolicki proboszcz, ks. Hartmut Bartmus. Nie poprzestano na samych pogróżkach. Kilkakrotnie bowiem podejmowano próby podpaleń kościelnych zabudowań.

"Uprawa ekologiczna"
Gwoli ścisłości trzeba powiedzieć, że w swoim czasie poseł SPD Siegfried Vergin ostrzegał Niemiecki Parlament przed aryjską sektą Riegera. Jednak jego głosu nie brano wtedy zbyt poważnie. W odpowiedzi usłyszał, iż działalność tego typu grup nie stanowi większego zagrożenia dla społeczeństwa. 

Co dalej zamierza czynić Rieger? Otóż zdążył on już wykupić pewną posiadłość w Szwecji, gdzie wyczuł podatny grunt do swych działań i zamierza tam organizować podobne zebrania. Tym razem jednak będzie to czynił pod płaszczykiem modnych ostatnio "upraw ekologicznych". Udało mu się nawet uzyskać na ten cel fundusze z Unii Europejskiej w niebagatelnej wysokości.... 225 tys. DM.

Na podstawie magazynu "Stern" (nr 38 /'97 s. 50-56)
oprac. Irena Bogusławska

Sekty i Fakty - nr 7 (3/2000)