„Król królów” panujący z krzyża…
ks. Rafał Starzak
Niedawno byliśmy świadkami kolejnych wyborów parlamentarnych w Polsce. Nasza telewizja pokazywała prawie codziennie migawki z wieców przedwyborczych, tysiące chorągiewek, baloników, wypowiedzi ludzi popierających któreś z ugrupowań. I tak patrząc na ten ekran telewizora człowiek się zastanawiał: po co to wszystko? O co tutaj chodzi? Odpowiedź wydaje się być prosta – chodzi o władzę. O to uczucie dzierżenia w swoich rękach losu milionów. Towarzyszyło ono ludziom od początku, czego przykład mamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, kiedy to Izraelici proszą o ustanowienie nad nimi króla. Ale to pragnienie wewnętrzne związane jest z jeszcze jedną prawdą: każdy człowiek potrzebuje przewodnika. Ludzie potrzebują władcy – mądrego czy głupiego, nieważne, chodzi o kogoś, kto rządzi, kto przewodzi, czego przykład mamy choćby za wschodnią granicą.
Wśród tych wszystkich państw na świecie, wszystkich królestw, jedno jest szczególnie miłe naszemu sercu. To nasza ojczyzna. Nie chodzi tu jednak o Polskę, choć ją również nosimy wyrytą krwią naszych ojców i matek w pamięci oraz wyżłobioną na spracowanych rękach. Chodzi o inną ojczyznę. Jak mówi św. Paweł „nasza ojczyzna jest w niebie”. Naszą ojczyzną jest Królestwo niebieskie.
Jest to takie szczególne królestwo. Ma bardzo dziwnego władcę, który jednocześnie jest sługą. Króla, który oddał życie za swoich poddanych. Przypatrzmy się bliżej osobie Tego Króla Wszechświata i jego królestwu i porównajmy z tą rzeczywistością, z którą żyjemy na co dzień.
Chrystus jest władcą serc. Ale nie jest tyranem. Jest przewodnikiem tylko tych, którzy się do Niego sami zgłoszą. Nie był władcą faryzeuszy, uczonych w Piśmie, nie był władcą serca Piłata, Annasza, Kajfasza, łotra, który obok niego umierał. Jezus nie biegał za wyborcami jak polityk – Jemu nie zależy na tym, aby mieć poddanych, lecz szanuje wolność i wybór człowieka. Prawem jego królestwa jest prawo miłości.
Na czym opiera się królestwo tego świata? Na lęku przed władcą. Regułą funkcjonowania państwa jest prawo strachu, prawo władzy – jeśli nie będziesz przestrzegał tego prawa, zostaniesz ukarany. Władca ma wojsko, policję, urzędy, siłę, prawo i oczywiście pieniądze. Ta mieszanka jest bardzo kusząca i w sumie nie dziwią te wszystkie afery, układy, łapówkarstwo, nawet przestępstwa na wysokich szczeblach. Takie są twarde reguły tego świata. Wygrywa najsilniejszy. Ten, kto ma władzę.
Jakże smutno rysuje się na tle takiego władcy postać ubogiego Mistrza z Nazaretu, którego królestwo nie jest z tego świata? Komu on zaimponuje i czym? Korona cierniowa – oznaka władzy, której noszenie sprawia wielki ból. Berło z trzciny oznaczające słabość, ponieważ nim nie można nikomu zrobić krzywdy, bo pokruszy się przy uderzeniu. Ubóstwo – zaprzeczenie największej żądzy – chciwości. Bez wojska, bez policji, bez obstawy – wszyscy uczniowie go opuszczają w niebezpieczeństwie. Jego jedyną władzą była miłość! Miłość, która zaprowadziła Go na krzyż. Bracie i siostro, spójrz na ten krzyż w bocznej nawie. Na tego Chrystusa w cierniowej koronie, przybitego, pobitego, i choć jest z kamienia, ociekającego krwią! TO JEST TWÓJ KRÓL! TO JEST TWÓJ KRÓL! OTO PAN KRÓLUJE Z DRZEWA!
Ale myliłby się ten, kto by myślał, że ten umęczony król po prostu umarł. Jest w wielkim błędzie ten, kto myśli, że to słabeusz i król słabeuszy. On zmartwychwstał. Objął królowanie nad całym wszechświatem, począwszy od mikroskopijnej łupiny atomu, aż do niewyobrażalnych rozmiarów gwiazdy i galaktyki skończywszy. Jego królestwo trwa wiecznie. Wszyscy tutaj zebrani, jesteśmy do niego zaproszeni, bo zostaliśmy ochrzczeni. Ale czy już wybrałeś tego przewodnika, władcę i Jego Królestwo? A może masz dalej przewiązane oczy opaską i nic nie widzisz? Każdy musi się sam zdecydować – nie zrobi tego za niego ksiądz, rodzice, żona czy mąż. Jezus nie zbawi nas na siłę. Jeśli jeszcze nie wybrałeś Chrystusa za swego przewodnika życia, to zrób to teraz siostro i bracie.
Skoro zdecydowaliśmy się na pójście za Jezusem, musimy wiedzieć, w jaki sposób dojść do Jego królestwa. Nie wystarczą same chęci – samymi chęciami jest piekło wybrukowane. Trzeba działać. Ale jak? Są dwie drogi: pierwsza przez wierność. Druga przez nawrócenie.
Droga przez wierność jest jak stąpanie boso po rozgrzanym piasku pustyni – na początku ból narasta z każdą chwilą, lecz potem człowiek zaczyna się z nim oswajać. Wreszcie widzi już tylko cel – oazę z palmami i źródłem żywej wody.
Droga wierności polega na codziennym wybieraniu Chrystusa za swojego Króla – i trwanie w jego nauce: przykazaniu miłości Boga, braci i sióstr, Dekalogu, przykazań kościelnych, czyli konstytucji i praw Niebieskiego Królestwa. Jest to ciągłe trwanie w łączności z Bogiem.
Przykładem wyboru królestwa Bożego niech będzie dla nas św. Elżbieta Węgierska. Jako 11-letnia dziewczyna, królowa, przyszła ze swoją teściową do katedry. Towarzyszył im cały dwór. Podeszły do wielkiego krzyża, na którym wisiał Chrystus i uklękły przed Nim. Po chwili modlitwy Elżbieta nagle wstała, zdjęła z głowy szczerozłotą koronę i... z całych sił uderzyła nią o posadzkę! Wielka konsternacja. Cały dwór oniemiał. Teściowa wstała i zapytała: „Co ty robisz?” a Elżbieta ze łzami w oczach odpowiedziała: „Jak ja mogę chodzić w złotej koronie, kiedy On ma cierniową?!” Jak ja mogę chodzić w złotej koronie, kiedy On ma cierniową?! Elżbieta wybrała cierniową koronę – po śmierci męża wstąpiła do zakonu klarysek i bardzo ciężko zachorowała. Cierpiała wiele lat. Ale była w tym wszystkim wierna Chrystusowi.
Drogą wierności przechodzili inni święci – wśród nich św. Rafał Kalinowski. Na początku powstaniec z 1863 roku, razem ze swoim kolegą Trauguttem skazany na śmierć, ale jego wyrok w ostatniej chwili zamieniono na dożywotnią zsyłkę na Sybir. Po 10 latach, dzięki ogólnej amnestii carskiej wraca do Polski, by wstąpić do karmelitów i z bojownika o wolność narodu staje się bojownikiem o wolność wewnętrzną człowieka – wolność od grzechu. Zostaje spowiednikiem. Umiera w Wadowicach w opinii świętości 15 listopada 1907 roku.
Są jeszcze inni święci, męczennicy, wyznawcy, dziewice, zakonnicy, świeccy. Wszyscy szli po ścieżce wierności Jezusowi i dotarli do Królestwa.
Co jednak zrobić, gdy idąc po tej drodze, człowiek się przewróci? Albo się pogubi i zejdzie na manowce? Co zrobić, jeśli się zdradzi króla w cierniowej koronie? Zostaje wtedy druga droga – droga nawrócenia. Przykładem dla nas jest Dobry Łotr Ewangelii. Gdy był na swoim łożu śmierci, poprosił on Jezusa o łaskę zbawienia, o bilet wejściowy do Jego Królestwa. Umiał się przyznać do winy. To go uratowało. Widział swój błąd i się nawrócił. Podobnie jak na wzgórzu ukrzyżowania, Chrystus czeka teraz w konfesjonale, z przybitymi rękami i nogami, abyś stanął przy nim i poprosił Go: „Panie, wspomnij na mnie, przebacz i weź mnie do swego królestwa”.
Jest jedno niebezpieczeństwo na tej drodze – odkładanie nawrócenia do momentu śmierci. Nie myśl bracie, siostro, że nawrócisz się, gdy będziesz leżeć na łożu choroby czy śmierci. Nie łódź się – łotr był przybity zaraz przy Chrystusie, wiedział że umiera i się nie nawrócił. Jeśli chcesz wejść do Królestwa – zrób to teraz. Którąś z dróg – wierności lub nawrócenia – musimy wybrać. Potężny władca czeka na nas w swoim królestwie. Lecz aby z Chrystusem królować, trzeba z Nim przyjąć krzyż. Innej drogi po prostu nie ma.
Na tym zakończę to krótkie „expose” Królestwa Niebieskiego. Jako jego herold nie mogę wam, bracia i siostry niczego obiecać – ani podwyżek płac czy emerytur, ani obniżenia podatków, ani nowych autostrad, ani zdrowia, ani lepszego życia. Ale to jedno mogę Wam obiecać. Jeśli będziecie wierni Chrystusowi, w dniu śmierci usłyszycie z jego ust: „dziś ze Mną będziesz w raju”. Tylko dla tego jednego warto walczyć…