Nagroda miłości

Przygarbiona siwizną, zmarszczkami zdobiona,
Chromym krokiem ociężałym, czcigodna matrona,
Z kolumnami doryckimi pod pachami,
Szła, wraz z innymi owieczkami
Do pasterza, by miłością ją nakarmił,
A gdy wszyscy opuścili środek darni,
Zdobiony stokrotkami białymi,
Jeszcze szła powolna, a oczami swoimi
Upatrywała nagrodę swojej podróży,
A pasterz cierpliwy był i z uśmiechem dużym
Czekał, bo widział, że w sercu jej skrzydła Dedala
Rozważne, cierpliwe i żadna złowieszcza fala
Nie strąci jej w zimną otchłań bezdennych toni
I wreszcie stanęła, lecz pierwej się pokłoni
Czci pełna, świadoma wartości swojej nagrody,
Przyjęła pokarm i powraca do uświęconej trzody,
Pomimo krzyża ciężkiego służebnica oddana,
A wyraz jej twarzy szczęśliwy, uśmiechnięty,
Tak bardzo kochała swego Pana,
Że radośnie śpiewała: Święty, Święty, Święty...

Daniel Augustyniak