Wspólnota Cenacolo

Wspólnota Cenacolo

   
Gdy chłopcy ze wspólnoty Cenacolo ustalali z jednym z biskupów szczegóły dotyczące założenia domu w jego diecezji, zapytał: A z czego będziecie żyć? - Z Opatrzności – odpowiedzieli. - Opatrzność Opatrznością, ale z czego będziecie żyć? – powtórzył biskup.

W międzynarodowej wspólnocie dla narkomanów Cenacolo dziewczyny i chłopcy rzeczywiście uczą się ufności w Bożą troską o ich potrzeby duchowe i materialne.

„Cenacolo” znaczy „Wieczernik” – tłumaczy siostra Elwira Petrozzi, która 22 lata temu założyła w Saluzzo we Włoszech pierwszy dom dla wspólnoty. - „Wieczernik” to przebywanie z Panem, który dla każdego z nas układa najwspanialszy scenariusz życia. On najlepiej wie, czego potrzebujemy. On także jest najlepszym psychologiem i lekarzem.

Siostra Elwira zdecydowała się zrezygnowaćć z jakichkolwiek zabezpieczeń materialnych dla wspólnoty: nie przyjmuje dotacji urzędowych ani stałych opłat od rodziców, aby w ten sposób pomóc odkryć narkomanom i ich rodzinom ojcowską miłość Boga.

Jak to działa?

Boża Opatrzność to Ktoś, Kto nad nami czuwa i daje nadzieję – wyjaśnia Adam (26 lat, narkotyki brał przez 6 lat, we wspólnocie jest od ponad 3 lat).

Wszystko jest Jej darem: jedzenie, szklanka, rączka od łopaty – tłumaczy Marcel (28 lat, ćpał przez 10 lat, we wspólnocie jest od ponad 3 lat).

- Wiara w Opatrzność to wewnętrzny pokój, pewność, że Bóg pokieruje wydarzeniami tak, by były dla mnie jak najlepsze – mówi pani Grażyna, mama Adasia.

A jak to działa? Siostra Elwira wspomina, że kiedyś przygotowywała żywność dla wolontariuszy z Turynu. - Mimo że kończyło się nam mleko, poprosiłam jednego z chłopców, by je również oddał. Zrobił to z pewnym wahaniem, tłumacząc, że mamy go zbyt mało. Ja jednak poleciłam je oddać. Proszę sobie wyobrazić, że wieczorem przyjechała ciężarówka, która przywiozła nam 740 litrów mleka.

- Gdy podczas remontów w Giezkowie brakowało żwiru albo cementu, Grzesiek (35 lat, ćpał 9 lat, od 7 lat w Cenacolo, obecnie odpowiedzialny za ten dom) mówił, żeby odprawić adorację – opowiada Marcel. - Zwykle jakiś czas po modlitwie przyjeżdżała ciężarówka pełna piasku lub innych potrzebnych materiałów od osób, które wiedziały, że odnawiamy dom.

Chodzi o wiarę

Osoby z Cenacolo potrafią dostrzegać hojność Boga we wszystkim. Gdy podczas mojego pobytu w domu w Giezkowie przyniosłam chłopcom jedzenie, które zostało z podróży, Grzesiu krzyknął, że przyszła do nich Opatrzność. A przecież trzydziestu mężczyzn nawet nie poczuło, że zjadło te kilka kromek...

Ludzie nazywają to zbiegiem okoliczności – mówi pani Grażyna. - Ale w moim życiu jest ich zbyt wiele, by uwierzyć, że to tylko przypadek. Jak nie mówić o działaniu Opatrzności, choćby wtedy, gdy nie miałam pieniędzy na wyjazd do wspólnoty i niespodziewanie otrzymałam z pracy premię dokładnie w takiej kwocie, jaka była mi potrzebna.

- To jasne, że Opatrzność czuwa, bo przecież nawet jeśli ktoś przynosi nam potrzebne rzeczy, my nikomu oprócz Boga wcześniej nie mówimy, czego nam brakuje – stwierdza Piotrek (23 lata, ćpał 5 lat, 4 lata we wspólnocie, obecnie pracuje). Gdy czasami nasza modlitwa staje się mniej intensywna, w domu zaczyna brakować podstawowych produktów – dodaje. - Gdy ją ponawiamy, znów mamy wszystko, co niezbędne do życia.

Prosili o ciepło, dostali styropian

Chłopcy z domu w Giezkowie podkreślają, że trzeba popracować, by wykorzystać Boże pomysły. - Czasem modlisz się o jedno, a dostajesz co innego – tłumaczy Marcel. Prosisz na przykład o kolejny dom dla wspólnoty, a dostajesz cegły na dobudowanie w starym budynku pokoi dla chłopców. Albo o ciepło. Myśleliśmy, że Pan Bóg pomoże nam znaleźć jakieś ogrzewanie, a dostaliśmy... styropian.

W domach dużo się pracuje. Chłopcy uprawiają ogród, hodują kury, krowy, sami wyrabiają ser, malują ikony (w Medjugorie prowadzą nawet swój sklep). W Giezkowie umówili się z leśniczym, że w zamian za posprzątanie lasu otrzymają drewno na umocnienie brzegów stawu, który właśnie oczyszczali. 

Tym, co mają, dzielą się z innymi – mieszkankami Domu Samotnej Matki, Bankiem Żywności, potrzebującymi.

Myślałem, że świat jest zły

Opatrzność poznałem przez człowieka – mówi Marcel. - Przez to, że chłopcy prowadzili przyjacielskie rozmowy, tłumaczyli, a przede wszystkim dawali przykład. Zacząłem ufać, ponieważ widziałem, że oni się modlą i wierzą. Dotychczas myślałem, że świat to zło. Tu znalazłem dobro.

Podczas pierwszych tygodni we wspólnocie nowemu chłopcu pomaga „anioł stróż”, czyli chłopak, który uporał się już częściowo ze swoim problemem, i służy teraz „młodemu” dzień i noc radą oraz wsparciem. Znosi jego humory, pomaga rozwiązać problemy, robi wszystko, by nowy chłopak zrozumiał, jak wyjść z nałogu. Staje się dla niego miłosiernym i wymagającym ojcem – pierwszym, przez którego można odkryć miłość Boga.

Czy to nie cud?

W Cenacolo działanie Opatrzności dostrzega się nie tylko w najdrobniejszych codziennych sytuacjach. Odkrywa się Ją w prowadzeniu całej wspólnoty. Bo przecież po ludzku niemożliwe jest, by mężczyźni, którzy kilka lat lub miesięcy wcześniej gotowi byli zrobić wszystko dla zdobycia kolejnej działki, sami, bez żadnego nadzoru prowadzili dom, żyjąc wskazaniami Ewangelii; żeby wychodzili z nałogu bez pomocy psychologów, terapeutów i środków farmakologicznych; że nie tylko sami już nie ćpają, ale potrafią pomóc innym w walce z nałogiem.

A czy dowodem na działanie Opatrzności nie jest to, że siostra Elwira, zakładając Cenacolo, nie miała nawet własnej łyżki, że zrezygnowała z wszelkich dotacji, a mimo to w ciągu dwudziestu dwóch lat na całym świecie powstało około pięćdziesięciu domów tej wspólnoty? Że oprócz tych miejsc, gdzie żyje ponad tysiąc chłopców i dziewcząt, powstały dwa domy misyjne, w których byli narkomani opiekują się i wychowują dzieci ulicy? Że zatwierdzone zostały dwie kongregacje: męska i żeńska? Czy nie są to dostateczne dowody?

Trzeba tylko umieć dostrzec Opatrzność...  

***

Ze spotkań siostry Elwiry z rodzicami narkomanów:

Narkomanii można zapobiegać już od momentu, kiedy rodzice zdecydują się na urodzenie dziecka. Ale ono musi się stać dla nich najważniejsze, rodzice muszą nauczyć się odrzucać to, co dla ich córki lub syna jest złe.

U podstaw narkomanii leży poczucie braku zaufania u dziecka, które powoduje uczucie zemsty na rzeczywistości. Dziecko zaczyna żyć myślą o zemście już w dzieciństwie. Gdy rodzice mówią: Bądź cicho, bo nic nie wiesz, nic nie rozumiesz; gdy kłócą się w obecności dziecka. Gdy w rodzicach, którzy mają być podstawą rodziny, dziecko nie znajduje potwierdzenia, że jest owocem miłości. Ono tego nie okazuje, ale bardzo cierpi.

Zemstę wywołuje też panujące w naszych rodzinach przywiązanie do pieniędzy: pieniądz przed żoną, pieniądz przed miłością... A przecież życie nie ma ceny, nie można za nie zapłacić. Jeśli dojdzie do kataklizmu, np. trzęsienia ziemi, mąż najpierw szuka pod gruzem żony, a nie mebli.

Na Was i Waszego syna, córkę też spadło wiele nieszczęść. Nie musicie udawać, że nic się nie stało. W Waszych domach rozmawia się częściej o pieniądzach i innych sprawach niż o dziecku. Wspólnota jest po to, by pomóc Wam to zrozumieć.  

***

W domach dla chłopców istniejących w Polsce można dowiedzieć się, jak wstąpić do wspólnoty, oraz uzyskać informacje o domach dla dziewcząt oraz o spotkaniach dla narkomanów i ich rodziców. Można także poprosić członków wspólnoty o przyjazd do szkoły czy parafii.

Adresy: 
* Dom Maryi Niepokalanej
Giezkowo 16 a
76-024 Świeszyno (koło Koszalina)
tel. (094) 318-39-38

* Dom im. Jana Pawła II 
ul. Gen. Bema 110
44-268 Jastrzębie Zdrój (koło Katowic)
tel. (032) 472-36-64

* Dom im. bł. Karoliny Kózkówny, 
Poręba Radlna 20
33-112 Tarnowiec (koło Tarnowa)
tel. 014/ 67-95-123.

Dorota Bareła

 „Głos Ojca Pio” (34, lipiec/sierpień 2005)