I. OSOBA A POPĘD - Interpretacja popędu

Instynkt czy popęd?
W dotychczasowych rozważaniach staraliśmy się określić pozycją osoby jako podmiotu i przedmiotu działań z uwagi na swoisty kontekst tychże działań, mianowicie kontekst seksualny. Fakt, że kobieta i mężczyzna są osobami, nie zmienia w niczym faktu, że te osoby są kobietą i mężczyzną. Kontekst seksualny sprowadza się jednak nie tylko do "statycznej" odmienności płci, ale do realnego udziału w ludzkich działaniach dynamicznego pierwiastka, ściśle związanego z odmiennością płci u osób ludzkich. Czy mamy go nazywać instynktem czy popędem? 
Pytanie odnosi się do dwóch słów, które etymologicznie biorąc mają właściwie to samo znaczenie. "Instynkt" bowiem pochodzi od łacińskiego instinguere, a to znaczy właśnie mniej więcej tyle co "popędzać". A zatem instynkt to tyle, co popęd. Jeśli chodzi o skojarzenia uczuciowe, które zwykły się wiązać z jakimś wyrazem, to skojarzenia wiążące się z wyrazem "popęd", użytym w odniesieniu do człowieka, są raczej negatywne. Popęd bowiem wskazuje na czynność popędzania, a czynność taka wykonywana w stosunku do człowieka budzi w nim odruch sprzeciwu. Człowiek odczuwa swoją wolność, moc samostanowienia, i dlatego odruchowo się przeciwstawia wszystkiemu, co tę wolność w jakikolwiek sposób gwałci. Popęd zatem pozostaje w jakimś wyczuwalnym konflikcie z wolnością. 

Przez instynkt, który etymologicznie utożsamia się z popędem, rozumiemy pewien sposób działania, który równocześnie wskazuje na swoje źródło. Chodzi mianowicie o sposób działania spontaniczny, nie poddany refleksji. Znamienne jest, że w działaniu instynktownym środki bywają przedsiębrane bez żadnego zastanowienia (refleksji) nad ich stosunkiem do celu, do którego się dąży. Taki sposób działania nie jest typowy dla człowieka, który właśnie posiada zdolność refleksji nad stosunkiem środków do celu. Środki wybiera w zależności od celu, do którego dąży. W rezultacie człowiek, działając w sposób sobie właściwy, świadomie wybiera środki i świadomie przystosowuje je do celu, którego jest również świadomy. Ponieważ sposób działania rzuca światło na samo źródło działania, trzeba przeto uznać, że w człowieku tkwi źródło uzdolniające go do postępowania refleksyjnego, czyli do samostanowienia. Człowiek jest z natury zdolny do działania ponad-instynktownego. Jest zdolny do takiego działania również w dziedzinie seksualnej. Gdyby było inaczej, wówczas nie miałaby żadnego sensu moralność w tej dziedzinie - po prostu by nie istniała - wiadomo zaś, że moralność seksualna jest faktem o zasięgu ogólnoludzkim, jest czymś powszechnym. Trudno zatem mówić o instynkcie seksualnym u człowieka w takim znaczeniu jak u zwierząt, trudno uznawać ten instynkt za właściwe i ostateczne źródło działań w dziedzinie seksualnej. 

Słowo "popęd" etymologicznie znaczy prawie to samo co "instynkt", a uczuciowo wywołuje skojarzenia bodaj bardziej jeszcze negatywne niż ten drugi wyraz. Można jednakże nadać mu znaczenie inne, bardziej przystosowane do tego, kim jest człowiek. Kiedy więc mówimy o popędzie seksualnym u człowieka, wówczas nie mamy na myśli wewnętrznego źródła określonych działań niejako "z góry narzuconych", ale mamy na myśli pewną orientację, pewne skierowanie całego bytu ludzkiego związane z samą jego naturą. Popęd w tym ujęciu to pewien naturalny, wrodzony każdemu człowiekowi, kierunek dążności, wedle którego cały jego byt rozwija się od wewnątrz i doskonali. 

Popęd seksualny nie jest wprawdzie w człowieku jakimś źródłem gotowych i wewnętrznie wykończonych działań, jednakże jest on pewną właściwością bytu ludzkiego, która to właściwość odbija się w działaniu i znajduje w nim swój wyraz. Właściwość ta jest w człowieku czymś naturalnym, a więc i czymś gotowym. Następstwem tej właściwości jest nie tyle to, że człowiek działa w określony sposób, ile to, że coś się z człowiekiem dzieje, że coś się zaczyna dziać bez żadnej z jego strony inicjatywy, a to wewnętrzne "dzianie się" stwarza jakby podłoże dla określonych działań, dla działań zresztą refleksyjnych, w których człowiek sam siebie determinuje, sam stanowi o swoich czynach i bierze za nie odpowiedzialność. W tym miejscu wolność ludzka spotyka się z popędem21 . 

Człowiek nie jest odpowiedzialny za to, co się w nim dzieje w zakresie seksualnym, o ile tego oczywiście sam nie wywołał, jest przecież jak najbardziej odpowiedzialny za to, co czyni w tym zakresie. Fakt, że popęd seksualny jest źródłem tego, co się dzieje w człowieku, różnorodnych zdarzeń, które bez udziału woli zachodzą w jego życiu zmysłowym czy też uczuciowym, dowodzi, że popęd ten jest właściwością całego bytu ludzkiego, nie tylko jakiejś jego sfery czy też władzy. Ta zaś właściwość przenikająca cały byt człowieka posiada charakter siły, której wyrazem jest zresztą nie tylko to, co bez udziału woli "dzieje się" w ludzkim ciele, zmysłach czy uczuciach, ale także to, co kształtuje się przy udziale woli. 

Popęd seksualny jako właściwość jednostki
Każdy człowiek z natury jest jestestwem płciowym, czyli przynależnym od urodzenia do którejś z dwu płci. Faktu tego nie obala zjawisko tzw. obojnactwa (hermafrodytyzmu), tak jak każde inne schorzenie czy nawet wynaturzenie nie obala faktu, że istnieje przecież natura ludzka i że każdy człowiek, nawet ów wynaturzony czy schorzały, posiada tę naturę i dzięki niej właśnie jest człowiekiem. Otóż w podobny sposób każdy człowiek jest jestestwem płciowym, a przynależność do jednej z dwu płci pociąga za sobą pewną orientację całego jego bytu, która zaznacza się w konkretnym rozwoju tego bytu od wewnątrz. Rozwój ten, łatwiej dostrzegalny w organizmie niż w psychice, zostanie szczegółowiej zarysowany w rozdziale ostatnim, który zawiera pewną ilość danych z zakresu seksuologii. 
Orientacja bytu ludzkiego, wywołana przynależnością do jednej z płci, nie tylko zaznacza się wewnątrz, ale równocześnie niejako przechodzi na zewnątrz i - normalnie biorąc (znów nie mówimy o schorzeniach czy też zboczeniach) - objawia się pewną naturalną dążnością, skierowaniem w stronę drugiej płci. Do czego zwraca się to skierowanie? Odpowiemy na to pytanie stopniowo. Tak więc owo skierowanie seksualne, powierzchownie biorąc, zwraca się do "drugiej płci" jako do zespołu pewnych znamiennych właściwości w całej strukturze psycho-fizjologicznej człowieka. 

Biorąc płeć czysto zewnętrznie, prawie że zjawiskowo, można ją określić jako swoistą syntezę właściwości, wyraźnie zarysowujących się w psycho-fizjologicznej strukturze człowieka. Pociąg seksualny uwydatnia fakt, że właściwości owe odpowiadają sobie wzajemnie, otwierają zatem przed kobietą i mężczyzną możliwość jakby wzajemnego uzupełniania się. Tych właściwości, które posiada kobieta, nie posiada mężczyzna - i na odwrót. W konsekwencji dla każdego z nich nie tylko istnieje możliwość uzupełnienia swych właściwości przez właściwości osoby drugiej płci, ale pojawia się nawet czasem żywo odczuwana potrzeba takiego uzupełnienia. Gdyby człowiek dość głęboko patrzył poprzez tę potrzebę w swoją istotę, wówczas mogłoby mu to dopomóc także w zrozumieniu własnej ograniczoności niewystarczalności, a nawet pośrednio tego, co filozofia nazywa przygodnością bytu (contingentia). Ale ogól ludzi nie dochodzi tak daleko w refleksji nad faktem płci. Sama z siebie bowiem odmienność płciowa ludzi wskazuje tylko jakby na pewne podzielenie właściwości psycho-fizjologicznych w obrębie gatunku "człowiek", na podobieństwo zresztą gatunków zwierzęcych. Pęd do wzajemnego uzupełnienia, który idzie w ślad za tym, wskazuje, że właściwości te posiadają wzajemnie dla ludzi różnej płci jakąś swoistą wartość. Można by więc mówić o wartościach seksualnych, które są związane, z psycho-fizjologiczną strukturą kobiety i mężczyzny. Czy właściwości te posiadają wartość dla nich wzajemnie i dlatego rodzi się to, co nazywamy popędem, czy też - na odwrót - właściwości te posiadają dla nich wzajemnie wartość, dlatego że istnieje popęd seksualny? Wypada opowiedzieć się raczej za drugim rozwiązaniem. Popęd jest czymś bardziej podstawowym od samych właściwości psycho-fizjologicznych kobiety i mężczyzny, jakkolwiek nie ujawnia się i nie działa bez nich. 

Popęd seksualny u kobiety i mężczyzny nie wyczerpuje się zresztą w skierowaniu ku samym właściwościom psycho-fizjologicznym drugiej płci. Właściwości te przecież nie istnieją i nie mogą istnieć w oderwaniu, ale istnieją zawsze w konkretnym człowieku, w konkretnej kobiecie lub mężczyźnie. Siłą faktu więc popęd seksualny w człowieku jest zawsze z natury zwrócony do człowieka - takie jest jego normalne ukształtowanie. Gdy zwraca się on do samych właściwości seksualnych, wówczas należy to uznać za jego spłycenie czy nawet wypaczenie. Gdy zwraca się do tych właściwości w osobie tej samej płci, mówimy o zboczeniu homoseksualnym. Tym bardziej mówimy o zboczeniu, gdy popęd seksualny nie zwraca się do właściwości seksualnych u człowieka, lecz u zwierzęcia. Naturalny kierunek popędu seksualnego wskazuje na człowieka drugiej płci, a nie na samą tylko "drugą płeć". Ale właśnie przez to, że popęd zwraca się do człowieka, wyrasta w jego obrębie i poniekąd nawet na jego podłożu możliwość miłości. 

Popęd seksualny u człowieka ma naturalną tendencję do przechodzenia w miłość właśnie dlatego, że oba przedmioty różniące się swymi płciowymi właściwościami psycho-fizjologicznymi są ludźmi. Zjawisko miłości jest znamienne dla świata ludzi, w świecie zwierzęcym działa tylko instynkt płciowy. 

Miłość jednakże nie jest tylko przyrodniczą czy nawet psycho-fizjologiczną krystalizacją popędu seksualnego, lecz jest czymś zasadniczo od niego różnym. Chociaż bowiem wyrasta i krystalizuje się na jego podłożu, w orbicie warunków wytworzonych przez ten popęd w psycho-fizjologicznym życiu konkretnych ludzi, to jednak kształtuje się dzięki aktom woli na poziomie osoby. 

Popęd seksualny nie stwarza w człowieku gotowych, wykończonych działań, dostarcza tylko niejako tworzywa dla tych działań przez to wszystko, co pod wpływem popędu "dzieje się" wewnątrz człowieka. Wszystko to jednak nie odbiera człowiekowi zdolności samostanowienia, wobec czego popęd znajduje się w naturalnej zależności od osoby. Jest jej podporządkowany, a osoba może go używać wedle swego uznania, może nim wedle tego uznania dysponować. Trzeba dodać, że sytuacja ta siły popędu seksualnego bynajmniej nie zmniejsza, wręcz przeciwnie; nie posiada on wprawdzie mocy determinowania w człowieku aktów woli, posiada natomiast możność korzystania z woli. Popęd seksualny znajduje się w człowieku w zupełnie innej sytuacji niż u zwierzęcia, gdzie stanowi źródło działań instynktownych poddanych samej naturze. U człowieka z natury podporządkowany jest woli, a tym samym poddany swoistej dynamice wolności, którą dysponuje wola. Popęd seksualny wyrasta ponad determinizm porządku przyrodniczego aktem miłości. Ale właśnie dlatego przejawy popędu seksualnego muszą być u człowieka oceniane na poziomie miłości, a jego aktualizacje wchodzą w cykl odpowiedzialności, i to właśnie odpowiedzialności za miłość. To wszystko zaś jest możliwe dlatego, że z popędem seksualnym nie wiąże się całkowita determinacja w znaczeniu psychologicznym, że pozostawia on w człowieku pole działania dla wolności. 

Teraz jeszcze wypada stwierdzić, że popęd seksualny jest właściwością i siłą ogólnoludzką, działającą w każdym człowieku, jakkolwiek siła ta przejawia się w różny sposób u poszczególnych ludzi i nawet z różną psycho-fizjologiczną intensywnością. Czym innym jednakże jest sam popęd, a czym innym jego przejawy. Ponieważ więc sam popęd stanowi właściwość powszechną, ogólnoludzką, przeto należy się liczyć na każdym kroku z jego udziałem w obcowaniu oraz w całym współistnieniu osób różnej płci, mężczyzn i kobiet. To współistnienie wchodzi w ramy życia społecznego. Człowiek jest jestestwem społecznym, podobnie jak jest jestestwem płciowym, przynależnym do jakiejś płci. W konsekwencji zasady współistnienia i obcowania osób różnej płci będą także częścią tych zasad, które regulują w ogóle społeczne współżycie ludzi. Moment społeczny w etyce seksualnej musi być nie mniej silnie uwzględniony niż moment indywidualny. Skoro bowiem w życiu społecznym spotykamy się co krok z przejawami współistnienia osób różnej płci, przeto zadaniem etyki jest ustawić te wszystkie przejawy nie tylko na poziomie godnym osób, ale także na poziomie wspólnego dobra społeczeństwa. Życie ludzkie jest bowiem z natury na wielu odcinkach koedukacyjne. 

Popęd seksualny a istnienie
Pojęcie determinacji wiąże się z pojęciem konieczności. Zdeterminowane jest to, co nie może być inaczej, co musi być w taki właśnie sposób. O konieczności, a więc i pewnej determinacji, w związku z popędem seksualnym można mówić pad kątem widzenia gatunku ludzkiego. Oto istnienie całego gatunku Homo sapiens jest najściślej uzależnione od tego popędu. Gatunek ten nie mógłby istnieć, gdyby nie było popędu seksualnego i jego naturalnych skutków. Tutaj zarysowuje się wyraźnie pewna konieczność. Rodzaj ludzki może być utrzymany w swym istnieniu tylko pod tym warunkiem, że poszczególni ludzie, poszczególni mężczyźni i kobiety, pary ludzkie, idą za popędem seksualnym. Popęd ten dostarcza, jak widzieliśmy, niejako tworzywa dla miłości osób, kobiety i mężczyzny, ale to dzieje się (o ile pozostajemy na linii samej celowości popędu) jakby ubocznie tylko, per accidens, miłość osób jest bowiem właściwie biorąc per se, dziełem wolnej woli ludzkiej. Osoby mogą się wzajemnie miłować, chociaż nie działa pomiędzy nimi popęd. Jasna tedy rzecz, iż miłość mężczyzny i kobiety nie stanowi o właściwej celowości popędu. Celem właściwym popędu, celem per se, jest coś ponad-osobistego, jest istnienie gatunku Homo sapiens, stałe przedłużanie jego istnienia. 
Zawiera się w tym wyraźne podobieństwo do świata zwierzęcego, do różnorodnych gatunków przyrodniczych. Gatunek Homo sapiens jest częścią przyrody, a działający w jego obrębie popęd seksualny zapewnia egzystencję tego gatunku, jego istnienie. Istnienie jednakże jest pierwszym í podstawowym dobrem każdego bytu. Istnienie gatunku Homo sapiens jest pierwszym, podstawowym dobrem tego gatunku. Wszystkie inne dobra wypływają z tego podstawowego. O tyle tylko mogę działać, o ile jestem. O tyle tylko możliwe są różnorodne dzieła człowieka, wytwory jego geniuszu, owoce jego świętości, o ile ten człowiek, ten geniusz, ten święty, istnieje. Aby być, musiał zaistnieć. Naturalna droga do zaistnienia człowieka prowadzi poprzez popęd seksualny. 

Możemy wprawdzie myśleć i mówić, że popęd seksualny jest to swoista siła przyrody, ale nie możemy myśleć i mówić, że posiada on znaczenie czysto przyrodnicze. To nieprawda. Popęd seksualny posiada znaczenie egzystencjalne, jest bowiem ściśle związany z istnieniem człowieka, z istnieniem gatunku Homo sapiens, a nie jest związany tylko z fizjologią czy nawet z psycho-fizjologią człowieka, którą zajmują się nauki przyrodnicze. Istnienie natomiast nie stanowi właściwego i współmiernego przedmiotu żadnej nauki przyrodniczej. Każda z nich zakłada istnienie jako konkretny fakt zawarty już w przedmiocie, który bada. Samo natomiast istnienie jest przedmiotem filozofii, która jedna zajmuje się problemem istnienia jako takiego. Przeto też i pełny pogląd na popęd seksualny, który jest najściślej związany z istnieniem gatunku Homo sapiens i posiada - jak powiedziano - charakter egzystencjalny, a nie tylko "przyrodniczy", należy do filozofii. Jest to bardzo ważne, gdy chodzi o dostrzeżenie właściwej wielkości tego popędu, co też ma swoje wyraźne konsekwencje na terenie etyki seksualnej. Jeśli popęd seksualny ma znaczenie li tylko "przyrodnicze", to można go uznać za teren użycia, można się zgodzić na to, że stanowi on dla człowieka przedmiot używania w takim samym znaczeniu, w jakim są nim dla człowieka różnorodne przedmioty przyrody żywej lub martwej. Skoro jednak popęd seksualny posiada charakter egzystencjalny, skoro jest związany z samym istnieniem osoby ludzkiej, które stanowi jej pierwsze i najbardziej podstawowe dobro, to musi on podlegać zasadom, które obowiązują w stosunku do osoby. Jakkolwiek więc popęd jest do dyspozycji człowieka i może być przezeń używany, to jednakie nigdy w oderwaniu od miłości osoby czy też - tym bardziej - wbrew niej. 

Nie można tedy żadną miarą mniemać, iż popęd seksualny, który ma swoją własną celowość w człowieku, celowość z góry określoną, niezależną od woli i samostanowienia człowieka, jest czymś, co znajduje się poniżej osoby i poniżej miłości22 . Celem właściwym popędu jest istnienie gatunku Homo sapiens, jego przedłużanie, procreatio, a miłość osób, mężczyzny i kobiety, kształtuje się w obrębie tej celowości, niejako w jej łożysku, kształtuje się jakby z tego tworzywa, którego popęd dostarcza23 . Może się więc ona ukształtować prawidłowo tylko o tyle, o ile kształtuje się w ścisłej harmonii z właściwą celowością popędu. Wyraźny konflikt z tą celowością będzie równocześnie zakłóceniem i podważeniem miłości osób. Celowość ta przeszkadza nieraz człowiekowi, usiłuje ją więc w sposób sztuczny ominąć. Jednakże sposób taki musi się odbić ujemnie na miłości osób, która jest jak najgruntowniej w tym wypadku związana z używaniem popędu24 . 

Fakt, że celowość ta przeszkadza nieraz człowiekowi, ma różne przyczyny; będzie o nich mowa przy sposobności dalszych rozważań zawartych w tej książce. Jedną z tych przyczyn jest z pewnością również to, że człowiek w swej świadomości, w swym rozumie, często nadaje popędowi seksualnemu znaczenie tylko "przyrodnicze", a nie ujmuje dość głęboko jego właściwego znaczenia egzystencjalnego - jego związku z istnieniem. Właśnie ów związek z samym istnieniem człowieka oraz gatunku Homo sapiens nadaje popędowi seksualnemu jego obiektywną wielkość i znaczenie. Ale wielkość ta zarysowuje się w świadomości tylko wówczas, kiedy człowiek swą miłością podejmuje to, co zawiera się w naturalnej celowości popędu. Czy jednak nie przeszkadza mu w tym owa determinacja, w ramach której istnienie człowieka i istnienie gatunku zależy z konieczności od użycia popędu seksualnego? Otóż konieczność i determinacja, związana z porządkiem istnienia człowieka i gatunku, może być przez każdą osobą poznana i świadomie zaakceptowana. Nie stanowi ona konieczności w znaczeniu psychologicznym, nie wyklucza przeto miłości, nadaje jej tylko swoisty charakter. Taki właśnie charakter posiada pełnowartościowa miłość małżeńska dwojga osób, mężczyzny i kobiety, którzy świadomie zdecydowali się uczestniczyć w całym porządku istnienia, służyć istnieniu gatunku Homo sapiens. Biorąc bliżej i bardziej konkretnie, owe dwie osoby, mężczyzna i kobieta, służą wówczas istnieniu innej konkretnej osoby, która jest ich własnym dzieckiem, krwią z ich krwi i ciałem z ich ciała. Osoba ta stanowi równocześnie potwierdzenie i przedłużenie ich własnej miłości. Porządek ludzkiej egzystencji, porządek istnienia, nie pozostaje w konflikcie z miłością osób, ale ściśle z nią harmonizuje. 


Interpretacja religijna
Problem popędu seksualnego jest jednym z węzłowych punktów etyki. W etyce katolickiej posiada on znaczenie głęboko religijne. Porządek istnienia ludzkiego, tak jak i całego istnienia, jest dziełem Stwórcy, dziełem nie tylko jednorazowym, dokonanym kiedyś w zamierzchłej przeszłości wszechświata, ale dziełem stałym, dokonywanym wciąż. Bóg nieustannie stwarza i tylko dzięki temu, że On nieustannie stwarza, świat utrzymuje się w istnieniu (conservatio est continua creatio). Świat bowiem składa się ze stworzeń, czyli z takich bytów, które nie mają same z siebie swego istnienia, nie mają bowiem w sobie samych ostatecznej jego racji i źródła. Źródło to, a wraz z nim ostateczna racja istnienia wszystkich stworzeń, wciąż nieodmiennie znajduje się w Bogu. Jednakże owe stworzenia uczestniczą w całym porządku istnienia nie tylko przez to, że same istnieją, ale też przez to, że przynajmniej niektóre z nich pomagają w przekazywaniu istnienia nowym jestestwom w obrębie swego gatunku. Tak jest i z człowiekiem, z mężczyzną i kobietą, którzy korzystając z popędu ˇwe współżyciu płciowym, wchodzą niejako w kosmiczny nurt przekazywania istnienia. Ich odrębna pozycja polega na tym, że sami zarówno kierują świadomie własnym działaniem, jak też przewidują możliwe skutki, owoce tego działania. 
Świadomość ta jednak sięga dalej, a rozwojowi jej w tym kierunku pomaga prawda religijna zawarta w Księdze Rodzaju i Ewangelii. Mężczyzna i kobieta przez prokreację, przez to, że uczestniczą w dziele stawania się nowego człowieka, na swój sposób uczestniczą równocześnie w dziele stwarzania. Mogą więc patrzeć na siebie wówczas jakby na rozumnych współ-twórców nowego człowieka. Ów nowy człowiek jest osobą. Rodzice biorą udział w genezie osoby. Wiadomo, że osoba to nie tylko i nie przede wszystkim organizm. Ciało ludzkie jest ciałem osoby dlatego, że stanowi substancjalną jedność z duchem ludzkim. Duch ludzki nie rodzi się przez zespolenie cielesne mężczyzny i kobiety. Duch w ogóle nie może wyłaniać się z ciała ani też rodzić się i powstawać na tych zasadach, na jakich rodzi się ciało. Stosunek seksualny mężczyzny i kobiety jest zasadniczo stosunkiem cielesnym, który jednak powinien płynąć również z duchowej miłości. Niczego jednak nie wiadomo w porządku natury o takim stosunku duchów, który by rodził nowego substancjalnego ducha. Nie rodzi go również miłość mężczyzny i kobiety, choćby sama w sobie była najmocniejsza i najgłębsza. Niemniej, kiedy poczyna się nowy człowiek, wówczas poczyna się także nowy duch, substancjalnie zespolony z ciałem, którego embrion zaczyna istnieć w łonie kobiety-matki. Bez tego nie sposób pojąć, jak ów embrion mógłby się potem rozwinąć właśnie w człowieka, w osobę. 

Istota ludzka jest przeto - jak uczy Kościół - dziełem samego Boga: On stwarza duchową i nieśmiertelną duszę tej istoty, której organizm zaczyna istnieć jako następstwo stosunku cielesnego mężczyzny i kobiety25 . Stosunek cielesny winien płynąć z miłości osób i w niej też znajdować pełne pokrycie. Jakkolwiek ta miłość nie daje istnienia nowemu duchowi - duszy dziecka - to jednak musi ona być w pełnej gotowości do tego, ażeby tę nową istotę osobową, która zaistniała poprzez stosunek cielesny wprawdzie, ale będący wyrazem duchowej również miłości osób, przyjąć i zapewnić jej pełny, nie tylko cielesny, ale również duchowy rozwój. Taki pełny duchowy rozwój osoby ludzkiej stanowi owoc wychowania. Prokreacja jest właściwym celem popędu seksualnego, który - jak powiedziano - dostarcza równocześnie tworzywa dla miłości osób, mężczyzny i kobiety. Miłość ta popędowi zawdzięcza płodność w znaczeniu biologicznym, ale winna ona posiadać również właściwą sobie płodność w zakresie duchowym, moralnym, osobowym. Otóż tu, w dziele wychowania nowych osób, skupia się cała płodność miłości dwojga osób, kobiety i mężczyzny. Tutaj leży jej właściwy cel, jej naturalny kierunek. 

Wychowanie to twórczość o przedmiocie najbardziej osobowym - wychowuje się bowiem zawsze i tylko osobę, zwierzę jedynie można tresować - a równocześnie twórczość w tworzywie całkowicie ludzkim: wszystko, co z natury zawiera się w wychowywanym człowieku, stanowi tworzywo dla wychowawców, tworzywo, po które winna sięgać ich miłość. Do całokształtu tego tworzywa należy także to, co daje Bóg w porządku nadnatury, czyli łaski. Nie pozostawia On bowiem dzieła wychowania, które jest poniekąd ciągłym stwarzaniem osobowości, całkowicie i wyłącznie rodzicom, ale sam osobiście również bierze w nim udział. Nie tylko miłość rodziców stała u początku nowej ludzkiej osoby, oni byli tylko współ-twórcami; o zaistnieniu osoby w łonie matki zadecydowała miłość Stwórcy. Łaska jest jakby dalszym ciągiem tego dzieła. Bóg sam bierze najwyższy udział w tworzeniu ludzkiej osobowości w zakresie duchowym, moralnym, ściśle nad-przyrodzonym. Rodzice zaś, jeśli nie mają wypaść ze swej właściwej roli, roli współ-twórców, winni i w tym również dopomagać. 

Jak widać, cała ta rzeczywistość, którą nazywamy popędem seksualnym, nie jest czymś gruntownie ciemnym i niezrozumiałym, ale zasadniczo jest dostępna i niejako przepuszczalna dla światła ludzkiej myśli, zwłaszcza myśli opartej na objawieniu, co z kolei warunkuje miłość, w której wyraża się wolność osoby. Popęd seksualny wiąże się w szczególny sposób z porządkiem istnienia, porządek istnienia zaś jest porządkiem boskim o tyle, że realizuje się pod nieustannym wpływem Boga-Stwórcy. Mężczyzna zaś i kobieta przez życie małżeńskie, przez pełne współżycie seksualne włączają się w ten porządek, decydują się na szczególny udział w dziele stworzenia. Porządek istnienia jest porządkiem boskim, jakkolwiek samo istnienie nie jest czymś nad-naturalnym. Ale przecież nie tylko nad-naturalny porządek jest porządkiem boskim, jest nim również porządek natury i on pozostaje w relacji do Boga-Stwórcy. Wyrażenia "porządek natury" nie można mieszać ani utożsamiać z wyrażeniem "porządek przyrodniczy", to ostatnie bowiem oznacza wprawdzie również porządek natury, ale tylko o tyle, o ile jest on dostępny dla metod empiryczno-opisowych przyrodoznawstwa, nie zaś jako swoisty porządek istnienia z wyraźnym odniesieniem do Pierwszej Przyczyny, do Boga-Stwórcy. 

To właśnie pomieszanie porządku istnienia z "porządkiem przyrodniczym", a raczej przesłonięcie tego pierwszego przez drugi, które wraz z całym empiryzmem zdaje się bardzo ciążyć nad umysłowością współczesnego człowieka, a zwłaszcza współczesnego inteligenta, powoduje szczególne trudności, gdy chodzi o zrozumienie katolickiej etyki seksualnej od strony samych założeń. W polu tych założeń sexus, płeć, oraz popęd seksualny nie są tylko i wyłącznie jakąś specyficzną dziedziną psycho-fizjologii człowieka. Popęd seksualny ma swoją obiektywną wielkość właśnie przez ów związek z boskim dziełem stworzenia, która to wielkość w polu widzenia umysłowości zasugerowanej samym tylko "porządkiem przyrodniczym" prawie że zupełnie zanika. Popęd seksualny to na tle tego porządku tylko suma funkcji, które z punktu widzenia przyrodniczego niewątpliwie zmierzają do celu biologicznego, do rozrodczości. Skoro jednak człowiek jest panem przyrody, czyż nie powinien on tych funkcji - bodaj w sposób sztuczny, za pomocą odpowiedniej techniki - urabiać w taki sposób, jaki sam uważa za stosowny, jaki jemu odpowiada? "Porządek przyrodniczy" jako dzieło umysłu ludzkiego odrywającego pewne elementy tego porządku od tego, co realnie istnieje, ma bezpośrednio za autora człowieka. Stąd łatwy przeskok do autonomizmu w poglądach etycznych. Inaczej rzecz się ma z "porządkiem natury", stanowi on zespół relacji kosmicznych, które zachodzą pośród realnie istniejących istot. Jest to zatem porządek istnienia, cały zaś ład obowiązujący w istnieniu ma swe oparcie w tym, który jest tego istnienia nieustającym źródłem, w Bogu-Stwórcy26 .